czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział dziesiąty.

~~~~~~~~~

Coraz więcej błyskawic rozcinało granatowe, mocno zachmurzone niebo. Biegłam przed siebie czując jak słone łzy ciekną po moich policzkach. Na szczęście deszcz sprawił, że były one całkowicie niewidoczne. Zwolniłam kroku, kiedy znalazłam się w prawie całkowicie opustoszałym parku. Ostatni ludzie zaskoczeni nagłą zmianą pogody starali się ostrożnie wydostać z parku, który był teraz bardzo niebezpieczny ze względu na dużą ilość drzew. Mi one całkowicie nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie. Podeszłam pod potężny dąb i usiadłam pod nim kuląc się z zimna. Łkałam cichutko i przyglądałam się kroplom deszczu, których z każdą chwilą odbijało się od ziemi coraz więcej. Moja skóra była mokra, zimna oraz pokryta gęsią skórką, ale nie liczyło się to dla mnie. Ważne było teraz to, żeby znaleźć się jak najdalej od ludzi i od pieprzonej rzeczywistości, która mnie otaczała. Zayn.. Mój sens życia.. Nienawidzi mnie, bo myśli, że go zdradziłam co jest nie prawdą.. Jeśli nie ma jego w moim życiu to nie mam po co tutaj być. Przypomniałam sobie nagle o Gabi, która wyjechała na kilka miesięcy do rodziny w Marsylii, czyli w jednym z większych miast Francji. Wyciągnęłam z kieszeni swój telefon i wystukałam numer do przyjaciółki.
-Halo.?-odebrała po trzech sygnałach.-Jas.?
-Hej Gabi.-wydukałam drżącym głosem.-Czy mogę zamieszkać z Tobą na jakiś czas.?-zapytałam czując jak głos mi się łamie.
-Jasne, ale co się stało.?-zapytała z troską.
-Opowiem Ci wszystko jak przyjadę. -szepnęłam trzęsąc się z zimna.
-Okej. Załatwię Ci bilety kochanie. Zadzwonię później, żeby wszystko Ci powiedzieć na temat wylotu. -powiedziała, a ja przytaknęłam i rozłączyłam się. Wstałam i idąc powoli skierowałam się w stronę domu chłopców. Weszłam do środka starając się być niezauważoną, niestety.. Nie udało się.
-Jasmine..Co sie stało.?-usłyszałam przerażony głos Harrego. Skierowałam na niego swój wzrok i wymusiłam uśmiech.
-Deszcz mnie złapał.-wyszeptałam udając, że jest okej po czym weszłam do swojego pokoju i spakowałam wszystkie swoje rzeczy, dokładnie co do jednej. Nagle drzwi do mojego królestwa się otwarły.
-Powiedz mi co się stało.-powiedział stanowczo loczek, a ja zacisnęłam palce na krawędzi mojego przemoczonego podkoszulka po czym zdjęłam go, aby przebrać się w coś suchego i czystego. Nie zważałam na to, że zielonooki patrzy na mnie i oczekuje jakiejś odpowiedzi. Założyłam również nowe i ciepłe spodnie po czym spięłam mokre włosy w koka. Nagle Harry zmaterializował się tuż przede mną i chwycił mnie za oba nadgarstki.
-Wszystko w porządku.-oznajmiłam nie patrząc na jego twarz, ale starając się uśmiechnąć.
-Znam Cię na tyle dobrze, aby stwierdzić bez zawahania, że łżesz. Jak pies..- oznajmił mrużąc oczy i zbliżając swoją twarz do mojej, abym w końcu na niego spojrzała. Wiedziałam, że jeśli to zrobię nie będę mogła powstrzymać łez, będę musiała mu wszystko powiedzieć i nici z mojego wyjazdu. Dlatego musiałam zrobić coś co zrani i jego i mnie. Nie potrafiłam, ale musiałam.
-Harry zostaw mnie w spokoju.-warknęłam niczym zimna suka, którą nigdy nie udało mi się być.-Puść mnie i nigdy więcej się do mnie nie odzywaj.-wysyczałam przez zęby zaciskając mocno oczy, aby nie widzieć wyrazu jego twarzy.
-Jasmine..-mruknął chłopak lekko zdezorientowany rozluźniając lekko uścisk.
-Wypad.! Już.!-krzyknęłam, ale na niego nie nie zadziałało zbytnio. Jedynie jeszcze odrobinkę słabiej trzymał moje nadgarstki.-Ja pierdole.! Harry nienawidzę Cie.! Wypieprzaj z mojego pokoju.!-wrzasnęłam nadal na niego nie patrząc. To co teraz powiedziałam sprawiło, że cholernie zabolało mnie serce, mimo to Harold nadal stał przede mną.
-Kłamiesz. Powiedz mi to jeszcze raz patrząc prosto w moje oczy. Wtedy wyjdę i już nigdy nie będę zajmował Twojego cennego czasu.-syknął z lekką irytacją. Wyszarpałam dłonie z jego uścisku i pchnęłam go lekko do tyłu.
-Nie rozumiesz, że nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.?!-krzyknęłam ponownie, a on pokręcił głową na znak zaprzeczenia. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.-Harry.. Proszę.. Po prostu stąd wyjdź..-szepnęłam szlochając na co chłopak mocno mnie do siebie przytulił. Nie protestowałam.
-Ciii.. Spokojnie Jas.. No już już.. Cii..-szeptał w moje włosy próbując mnie uspokoić dodatkowym gładzeniem moich pleców.
-Przepraszam Harry..-oznajmiłam i odsunęłam się od niego.-Mam do Ciebie prośbę.. Przyniesiesz mi trochę mleka.?-zapytałam ocierając słone kropelki z moich policzków.
-Chyba właśnie się skończyło..-westchnął drapiąc się lekko po skroni. Spuściłam smutna wzrok na swoje stopy.-Ale to nic. Pojadę po nie do sklepu. Daj mi 5 minut, zaraz wracam.-uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam ten gest, lecz dużo słabiej. Chłopak wyszedł z mojego pokoju, a ja tylko czekałam na sygnał odpalanego samochodu. Kiedy go usłyszałam szybko chwyciłam rączkę walizki i ostatni raz zerkając na pomieszczenie pognałam w stronę schodów. Po cichu zniosłam walizkę i opuściłam dom One Direction po czym pognałam w stronę taksówki, którą akurat zobaczyłam. Zapytałam kierowcę przy mógłby mnie podwieźć na lotnisko, a on pokiwał głową, więc wpakował moją walizkę do bagażnika i usiadł za kółkiem, a ja z tyłu zapięłam pas czekając z niecierpliwością na telefon lub sms'a od Gabi, która miałami przekazać informacje na temat wylotu. Nagle usłyszałam tak długo wyczekiwany dźwięk przychodzącej wiadomości. Odczytałam ją szybko i odetchnęłam z ulgą kiedy okazało się, że mam jeszcze 1,5 godziny czasu.
Kiedy wysiadłam z taksówki, zapłaciłam kierowcy i żegnając się z nim podziękowałam na co on się uśmiechnął. Zerknęłam na telefon. Miałam jeszcze 1 godzinę 20 minut. Popędziłam w stronę punktu informacji, aby odebrać bilet. Kiedy już to zrobiłam poszłam oddać bagaż, a następnie przeszłam niezbędne na lotnisku przeszukiwania itp.
  Usiadłam na swoim miejscu w samolocie po czym oparłam głowę o ściankę machiny i przymknęłam oczy. Spod zamkniętych powiek wydostało się kilka słonych kropel, które spłynęły swobodnie w dół po mojej twarzy zostawiając na niej mokre ślady.
-Wszystko w porządku.?-usłyszałam zatroskany głos stewardessy. Pokiwałam głową posyłając jej wymuszony uśmiech po czym wróciłam do swojej wcześniejszej pozycji czekając aż maszyna wzbije się w powietrze, a ja będę mogła spokojnie odpłynąć w krainę snów. Niestety my wystartowaliśmy, a ja nadal nie mogłam zmrużyć oka. W końcu zrezygnowana wyciągnęłam mp4 i słuchawki po czym zaczęłam szukać odpowiedniej nutki, która mogłaby mnie choć trochę podtrzymać na duchu. Stało się jednak inaczej, gdyż natrafiłam na piosenkę Little Things. Chciałam ją natychmiast wyłączyć, ale coś jednak mnie od tego powstrzymało. Wsłuchałam się w słowa, które wyśpiewał brunet o magicznym głosie. "Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie." Poczułam nagle jak moja warga zaczyna drżeć, a ja mam ochotę uciec z tego pieprzonego samolotu i wrócić do domu. Przeprosić za wszystko i postarać się, aby było jak dawniej.. Wiedziałam jednak, że to już jest nie możliwe.
-"Nigdy nie będziesz kochać siebie, choć w połowie tak mocno jak ja kocham Ciebie. Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie, Ale chcę by tak było. Jeśli pokażę Ci, że jestem tu dla Ciebie. Może pokochasz siebie tak jak ja kocham Ciebie."-zaśpiewałam cichutko pod nosem razem z moim bratem. Nawet nie zauważyłam, kiedy wtuliłam się w ramiona Morfeusza i zasnęłam.

Obudziłam się, kiedy usłyszałam słowa pilota w głośniku, którymi serdecznie dziękował nam za lot i takie tam. Wstałam ze swojego siedzenia i poszłam odebrać swój bagaż. Wyciągnęłam telefon, aby poinformować przyjaciółkę o moim przybyciu, lecz to co zobaczyłam sprawiło, że wytrzeszczyłam oczy. 67 nieodebranych oraz 42 wiadomości. Zignorowałam je i wysłałam Gabrielle sms'a po czym wyłączyłam telefon i wsunęłam go do tylnej kieszeni spodni. Trzeba będzie zmienić numer.. pomyślałam co wydawało mi się odpowiednim rozwiązaniem w tej sytuacji.
  Wyszłam przed lotnisko, a moim oczom ukazała się zgrabna brunetka ubrana w dopasowane spodnie dżisnowe, luźny podkoszulek oraz trampki w kolorze czarnym. Na nosie miała okulary przeciwsłoneczne, lecz kiedy tylko mnie zobaczyła zdjęła je i pomachała mi. Popędziłam w jej stronę ciągnąc za sobą bordową walizkę, aby po chwili ją puścić i wpaść w ramiona przyjaciółki.
-No to kochanie wsiadaj i opowiadaj.-powiedziała, a ja spojrzałam smutno na jej twarz i kiwnęłam głową. Wiedziałam, że będzie mi cholernie ciężko o tym mówić, ale przysięgłam, że nikt oprócz niej się o tym nie dowie. Przynajmniej na razie..

~~~~~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz