niedziela, 20 października 2013

Epilog.

Na początek powiem, że dręczyło mnie to jak zostawiłam tego bloga. Zakończę go ostatnią notką, bo niektórym na tym zależy. Zapraszam na mojego nowego bloga, gdzie poznacie nową, mam nadzieję, ciekawą historię, a może i nawet wiele historii. Różne tematyki, różne postacie i sytuacje życiowe. Zupełnie inny świat. Zapraszam. ----> http://my-soul-is-brokenn.blogspot.com/
~~~~~~~~~
10 lat później.

Sunęłam dłonią wzdłuż swojego ciała rozprasowując zmarszczki, które pojawiły się na aksamitnym materiale mojej sukienki. Uniosłam brodę nieco do góry i spojrzałam w lustro. Dwa swobodnie wiszące loczki po dwóch stronach mojej twarzy podskoczyły wesoło. Kąciki moich pełnych ust uniosły się delikatnie ku górze. Dlaczego? Już za kilka minut miałam stanąć twarzą w twarz z Bogiem na ślubnym kobiercu i powiedzieć tak, co przypieczętuje już na wieki miłość moją i mojego ukochanego. Całe moje ciało zostało sparaliżowane przez leciutki lęk, a zarazem szczęście, które wypełniało mnie od środka.
Nagle drzwi do mojego pokoju otwarły się. Nie musiałam odwracać się, aby sprawdzić kim była owa postać. Zobaczyłam jego odbicie w lustrze. Mój uśmiech odrobinkę się zmniejszył.
- Wyglądasz pięknie. -usłyszałam jak zwykle lekko zachrypnięty głos bruneta. Odwróciłam się przodem do niego i westchnęłam. Chciałam podziękować, jednak nie było mi to dane, bo mężczyzna znów zabrał głos.- Jas.. Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że nie jestem na jego miejscu.. -wyszeptał podchodząc do mnie i wpatrując się w moje oczy. Zmarszczyłam lekko swoje brwi i zwróciłam twarz w bok, a dokładniej w stronę okna.
- To był Twój wybór Zayn, a ty po raz kolejny wszystko spaprałeś.. -wyszeptałam z lekką urazą. Złapał moje dłonie i stanął bliżej mnie dotykając nosem mojego policzka. Przymknęłam na moment oczy ukrywając parę błękitnych tęczówek pod zasłoną gęstych rzęs, aby nie widzieć jego twarzy.
- Wiem i naprawdę żałuję. -powiedział do mojego ucha na tyle cicho, że ktoś stojący po drugiej stronie pokoju nie miałby szans tego usłyszeć. Zrobiłam krok w tył łapiąc za dwa fragmenty mojej sukni i unosząc je w górę. Ostatni raz na niego spojrzałam.
- Ja wręcz przeciwnie. -mruknęłam po czym wyminęłam go i opuściłam pomieszczenie. Zeszłam po schodach i ujrzałam na dole czekającego już na mnie szatyna. Kiedy tylko mnie zobaczył na jego usta wstąpił szeroki uśmiech, a oczy zabłyszczały od wspaniałych iskierek radości, które tak uwielbiałam. Podeszłam do niego i wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Chwycił ją i musnął czule mój policzek.
- Wyglądasz niesamowicie.. -szepnął do mojego ucha swoim uroczym głosem, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam na niego.
- Ty również niczego sobie. -oznajmiłam zgodnie z prawdą.- Idziemy? -zapytałam na co on z entuzjazmem, bez chwili namysłu kiwnął głową.


-Ja, Louis William Tomlinson, biorę sobie Ciebie, Jasmine Elizabeth Horan, za żonę i ślubuję Ci wierność, miłość i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. -usłyszałam przysięgę ze słów ukochanego, a moje serce przepełniło niesamowite poczucie szczęścia. Powiedział to z takim uczuciem, że mogłabym odpłynąć teraz, w tym momencie. Ciągle patrząc sobie w oczy i trzymając się za prawą dłoń, które razem zostały obwiązane złotym szalem powtarzaliśmy przysięgi.
-Ja, Jasmine Elizabeth Horan, biorę sobie Ciebie, Louisie Williamie Tomlinson, za męża i ślubuję Ci wierność, miłość i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. -wyznałam prosto z serca. Zatonęłam całkowicie w niebiańskich tęczówkach Louisa. Teraz nie liczyło się zupełnie nic. Tylko ja i on. Tylko my oraz nasze uczucie.
- Ogłaszam was mężem i żoną. -oznajmił wyraźnie ksiądz. Moje serce zabiło mocniej.- Możesz pocałować Pannę Młodą. -zwrócił się mężczyzna do Lou, a ten, jak to on, zrobił to w wielkim stylu. Podszedł do mnie, złapał mnie w pasie i odchylił do tyłu po czym spojrzał głęboko w oczy. Już po chwili poczułam smak jego ust, które delikatnym pocałunkiem zakończyły nasz ślub. No to teraz na wesele, trzeba wypić za nasze szczęście.. Mam jednie nadzieję, że będzie ono wieczne. Dopóki śmierć nas nie rozłączy..

~~~~~~

poniedziałek, 7 października 2013

UWAGA !

~~~~~~~~

UWAGA ! Blog zostaje zawieszony na czas nieokreślony, a może i nawet zlikwidowany. 
Powód? Bardzo prosty. Brak zainteresowania opowiadaniem. 
Dzięki tym którzy czytali, naprawdę to doceniam. 
Żegnajcie.
~ Sysiaczek. 

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział dwudziesty trzeci [cz. 2]

~~~~~~~~~~~

Nagle odzyskałam panowanie nad swoim ciałem. Szybko odskoczyłam od owego chłopaka i spojrzałam na niego z wyrzutem jak i ze zdziwieniem i złością. Wszystkie te uczucia połączyły się w jeden, siarczysty policzek.
- Czy Ciebie do końca popieprzyło człowieku?! -warknęłam zaciskając swoje zimne dłonie w piąstki. Nie odrywałam wzroku od bruneta z blond pasemkiem na czubku głowy. Delikatny zarost na jego twarzy dodawał mu męskości, a oczy.. No swoja drogą to nic a nic się nie zmienił. Nadal był przystojny, pociągający.. A nie, jednak coś się zmieniło. Już nie jest mój.
- Jass.. -wymruczał cicho swoim lekko zachrypniętym głosem łapiąc mnie za nadgarstek. Wyrwałam rękę z jego uścisku i już chciałam ponowić swój cios, kiedy poczułam jak ktoś mnie łapie i chowa za siebie. Niall.
- Po co przyjechałeś? -wysyczał przez zęby blond chłopak osłaniając mnie swoim ciałem i posyłając nienawistne spojrzenie Malikowi.
- Do Jasmine. Kiedy tylko dowiedziałem się, że ona tu jest.. Że żyje.. -mówił z taką czułością, że aż mnie mdliło. Nie. Ja mówię serio. Zrobiło mi się niedobrze. Odepchnęłam się od pleców brata i rzuciłam się biegiem w stronę toalety. Chwilę później wylądowałam z głową nad muszlą robiąc porządki w żołądku i trzymając swoje długie włosy, aby ich nie ubrudzić. Nie miałam zielonego pojęcia co doprowadziło do takiego obrotu sprawy. Czyżbym zjadła coś nieświeżego? No na pewno nie jestem w ciąży.. Nagle poczułam jak ktoś związuje moje włosy w kitkę. Odwróciłam się i ujrzałam Zayna. Wyciągnął rękę w moją stronę, aby podać mi szklankę wody. Przyjęłam ją bez wahania i błyskawicznie opróżniłam.
- Wszystko okej? -zapytał niepewnie opierając się o ścianę i obserwując mnie z uwagą. Skinęłam słabo głową i odetchnęłam cicho. Uniosłam na niego swoje błękitne i blade oczy.
- Dlaczego mnie pocałowałeś? -zapytałam. Nie byłam wściekła, ani nie miałam żalu. Po prostu chciałam wiedzieć, bo.. Ma żonę, a może nawet dziecko i są razem i.. może ją kocha, może jest szczęśliwy, więc dlaczego to zrobił?
- Tęskniłem za Tobą Jas.. -oznajmił wzdychając ciężko i zakładając ręce na torsie.
-A Perrie? -zadałam kolejne pytanie nie dając mu tym samym spokoju. Skoro się pojawił to powinien się nastawić nawet na najgorsze.. Spuścił wzrok robiąc cierpką minkę.
- Jestem z nią, bo brukowce tego chcą. Ja nawet jej nie lubię.. Zresztą ze wzajemnością. -wzruszył ramionami nawet na mnie nie patrząc. Zaraz, zaraz.. Co on powiedział?
- Wiesz, wygląda to zupełnie inaczej.. -mruknęłam odstawiając szklankę na bok i wlepiając w niego swoje błękitne ślepia.
- Gdyby tak nie wyglądało to niby kto by w to uwierzył? -prychnął unosząc jedną z brwi do góry i patrząc na mnie.
- Zayn, może nie wiesz, ale wszystkim się już chce rzygać na widok Twój i jej. -przewróciłam teatralnie oczami. -Już wiesz dlaczego moja reakcja była taka a nie inna.. -dodałam co wcale nie było prawdą.
- Ale chrzanisz.. -usłyszałam głos osoby trzeciej. No któż inny mógł to być jak nie mój kochany braciak. Przeniosłam na niego wzrok, a on podszedł do mnie i kucnął. Wziął mnie na rękę po czym opuścił łazienkę następnie sadzając mnie na swoim łóżku. Opadłam na chłodną pościel niczym mucha i wtuliłam twarz w poduszkę zamykając przy tym swoje zmęczone oczy. Już zaczynałam odpływać kiedy nagle poczułam jak ktoś czule muska moje czoło i głaszcze moją głowę szepcząc mi do ucha :
- Kocham Cię, Jas.
Nie miałam siły, aby zrobić cokolwiek. Odpłynęłam wtulając się w ramiona Morfeusza, który śpiewał mi do ucha jedną ze swoich kołysek.
~~~~~~
Wybraliście tę wersję, więc proszę bardzo. Mam nadzieję, że się nie zawiedliście. Kocham was ! <3

3 komentarze = następny rozdział.

niedziela, 22 września 2013

Rozdział dwudziesty drugi [cz. 2]

UWAGA! W ROZDZIALE CO NIECO POMIESZAMY. W WASZYCH RĘKACH ZOSTAWIAM LOSY BOHATERÓW. NAPISZE DWIE RÓŻNE CZĘŚCI TEGO ROZDZIAŁU, A WY WYBIERZECIE TĄ, KTÓRA WAM SIĘ BARDZIEJ SPODOBA I TAK BĘDĘ KONTYNUOWAŁA BLOGA. W KOMENTARZACH WPISUJCIE NUMEREK WYBRANEJ CZĘŚCI. A TERAZ? ZAPRASZAM DO CZYTANIA ! 
~~~~~~~
Część 1.
~~~~~~~
Od tego zajścia minęło kilka dni. Dokładnie 4. Facet zwany ojcem Nialla poszedł siedzieć. Okazało się, że już nie raz używał przemocy w stosunku do mamy. Na szczęście już jest dobrze. A co ze mną ? Jesteście ciekawi ? Cóż.. Fizycznie jak najbardziej, jest okej, jednak psychicznie..  Z każdym dniem coraz gorzej.
-Jassss...-jęknął chłopak rzucając się na łóżku tuż obok mnie. Uśmiechnęłam się na jego widok. Przekręciłam się na plecy i spojrzałam na jego twarz. Patrzył na mnie, a jego kąciki ust były uniesione do góry. Nagle zrobił taki manewr, że złapał mnie w pasie i obrócił w ten sposób, że w ułamek sekundy leżałam na nim. Zaśmiałam się kręcąc głową z politowaniem.
-Świr..-poszarpałam jego włosy, na co zrobił minkę zbitego psiaka. Schyliłam się nad nim i musnęłam lekko jego nos. Od razu zrobił się pogodny. Jego uśmiech był niesamowity.. Słodki, czuły, wesoły.. Piękny.. Zaraz, zaraz.. Stop.

*Niall*

Patrzyłem na jej delikatną twarz. Uśmiechała się do mnie. Coś wspaniałego.. Kiedy poczułem jak całuje mnie w nos zaśmiałem się po cichu. Wyszczerzyłem się jak głupi, nigdy tego nie robiłem, ale w tym momencie nie panowałem nad sobą. Nie przy Jasmine. Moja, mała siostrzyczka. Nagle zauważyłem jakby się do mnie zbliżała, jednak nie.. to ja zbliżyłem się do niej. Zamknąłem oczy i musnąłem jej usta. Były takie słodkie i delikatne..

*Jasmine*

Pocałował mnie. Nie broniłam się. Nie miałam na to ochoty. Odwzajemniłam jego pocałunek bojąc się, że mój brzuch eksploduje, dzięki czemu motyle ze środka wyfruną zyskując wolność. Kąciki moich ust mimowolnie uniosły się do góry. Niestety wszystko co piękne, szybko się kończy.
-Niall.. Co my wyprawiamy..-szepnęłam odsuwając się od brata. No właśnie.. Jesteśmy rodzeństwem, a on mnie pocałował. To nie jego wina. W końcu nie broniłam się. Odwróciłam wzrok i usłyszałam westchnięcie chłopaka.
-Kocham Cię. Wiem, że to może być dziwne, nawet bardzo, ale.. Naprawdę Cię kocham.-usłyszałam. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, ale jakoś tak poczułam ciepło słysząc słowa, którymi mnie obdarzył. On mnie kochał. Ja jego też.. Ale to nie mogło się udać. Nie. Nie w naszej sytuacji.
-Ja Ciebie też..-wyszeptałam mimowolnie. Kurcze.. Czy ja naprawdę powiedziałam to na głos? No nie. Uśmiechnął się delikatnie po czym podniósł się do pozycji siedzącej i przytulił mnie jakby nigdy nic.
-Może to jakiś znak, że do tej pory nie znalazłem właściwej dziewczyny? Może to my powinniśmy być razem?-mówił z takim przekonaniem, że zaczynałam mu wierzyć. Jego twarz tryskała radością na wszystkie strony.-Przecież Tobie także nie układało się odkąd rozstałaś się z Zaynem.. Może to właśnie o to chodzi.. Wiem, wiem że to szalone, ale najwyraźniej tak musi być..-spojrzał na mnie z taką czułością.. Zdziwiło mnie, że kiedy wypowiedział imię mojego byłego chłopaka wcale mnie to nie poruszyło.. Ehh.. Nagle sobie przypomniałam.. Louis. Co on sobie o tym pomyśli ? Znienawidzi mnie!
-Niall.. Co inni o tym pomyślą.. Przecież.. Ja jestem Twoją siostrą..-spuściłam wzrok. Podniósł mój podbródek, abym mogła spojrzeć na jego twarz.
-Nikomu nie musimy mówić. Przynajmniej na razie..-powiedział spokojnie. Zagryzłam lekko dolną wargę i przymknęłam oczy. Musiałam to przemyśleć, niestety moje serce i rozum już wybrały.
-Zgadzam się..-wymsknęło się z moich ust. Popatrzyłam na niego swoimi błękitnymi oczami. Najpierw zobaczyłam wspaniały uśmiech, a później nasze usta połączyły się w najpiękniejszym pocałunku jaki do tej pory dane mi było poczuć.

~~~~~~
Część 2.
~~~~~~

Wszystko poszło nie tak.! Nie tak.! Obudziłam się w pokoju Nialla. Siedział załamany chowając twarz w dłoniach na rogu swojego łóżka. Podniosłam się delikatnie na łokciach. Chyba wyczuł mój ruch, bo spojrzał na mnie. Był trochę poturbowany, miał poczochrane włosy i lekko czerwone niektóre części ciała.
-Jak się czujesz? -zapytał z nutką troski w głosie, a ja odkaszlnęłam i pokręciłam delikatnie głową. W mgnieniu oka znalazłam się przy nim sprawdzając czy na pewno nic mu nie jest.
-Ej, nic mi nie jest. Pytałem czy z Tobą wszystko okej.. -mruknął lekko rozbawiony moją reakcją. Uklękłam przed nim i podniosłam jego podbródek do góry po czym przekręciłam jego głowę w prawo, później w lewo.
-Ile widzisz palców? -zapytałam wyciągając przed jego oczami trzy palce. Parsknął śmiechem, a ja zmarszczyłam lekko brwi.
-Nic mi nie jest Jasmine. -westchnął, a ja odetchnęłam z ulgą dając mu spokój i siadając na podłodze na przeciwko niego.
-Przepraszam. -powiedziałam smutno spuszczając wzrok na swoje dłonie. Mój lakier na paznokciach wydawał mi się w tym momencie niesamowicie interesujący. Niestety nie długo trwało moje zachwycanie się lakierem, ponieważ Niall zmusił mnie do spojrzenia na niego. Skierował moją twarz tak, aby mógł mi się przyjrzeć.
-Za co przepraszasz? -zdziwił się. To pytanie z jego ust wyleciało z tak absurdalnym tonem, że aż sama się pogubiłam. Zrobiłam zakłopotaną minę i wzruszyłam ramionami niewinnie.
-Narobiłam niezłego bigosu..-oznajmiłam. Wiem, że używanie porównań w formie jedzenia przy moim braciszku nie było najlepszym pomysłem, ale myślę, że w tej sytuacji zachowa się poważnie.
-Absolutnie nie Ty tutaj zawiniłaś.. To Clark napaprał w naszym życiu. -powiedział gładząc lekko mój policzek i uśmiechając się do mnie lekko.
-Gdybym nie wróciła i nie namieszała Ci w głowie mówiąc kim naprawdę jesteś to nie byłoby całej tej sytuacji !-podniosłam głos i zrobiłam naburmuszoną minę. Często tak robiłam, kiedy byłam mała, a rodzice nie chcieli kupić mi jakiejś zabawki. Doskonale wiedziałam czemu tego nie robili. Dzień lub dwa, ona leżałaby gdzieś z resztą rupieci, a ja chciałabym następną. Cóż. Byłam dzieckiem to nie moja wina..
-Dobrze, że wróciłaś i wcale nie namieszałaś.. Wręcz przeciwnie.. Gdyby nie Ty żyłbym w kłamstwie !-powiedział starając się mnie jakoś przekonać, ale ja nadal swoje. Już chciałam odpowiedzieć, kiedy nagle ktoś wpadł do pokoju jak burza. Obydwoje skierowaliśmy ku niemu oczy i chyba obydwoje byliśmy równie zaskoczeni jego obecnością. Rozchyliłam usta, do których już po chwili przywarł całując je zachłannie. Chciałam coś zrobić. Cokolwiek. Jednak nie byłam w stanie, moje ciało sparaliżował szok.
~~~~~~~~



poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział dwudziesty pierwszy [cz. 2]

~~~~~~~

Chwyciłam za kartonik mleka i wlałam częściowo jego zawartość do miseczki po czym odłożyłam na swoje miejsce. Złapałam za łyżkę i zaczęłam jeść płatki. Niechętnie wsuwałam czekoladowe chrupki, gdyż ciągle myśląc o tym co się wydarzyło dwa dni temu robiło mi się niedobrze.
-Hej siostra !-usłyszałam radosny głos blondaska. Kącik moich ust nieznacznie się podniósł, a ja spuściłam wzrok na śniadanie, które było zjedzone dopiero do połowy.
-Cześć..-mruknęłam udając, że wcale nie jestem smutna tylko śpiąca. Ziewnęłam, a Niall usiadł na przeciwko mnie ze swoim jedzeniem.
-Nie wyspałaś się?-uniósł jedną z brwi ku górze gryząc kawałek kanapki. Kiwnęłam głową przymykając oczy i połykając to co miałam w buzi. Po dziesięciu minutach wstałam od stołu i pozmywałam po sobie. Już chciałam wyjść z kuchni, kiedy nagle Niall złapał mnie za rękę. Syknęłam z bólu, gdyż to właśnie na tej dłoni znajdywały się ślady od papierosów. Spojrzałam niechętnie na jego twarz, na której znalazły się dwa uczucia ze sobą pomieszane, a mianowicie zdziwienie i troska.
-Coś nie tak?-zapytał ukradkiem patrząc na mój nadgarstek. Pokręciłam głową, ale nie dał za wygraną. Podciągnął rękaw mojej bluzy do góry, a naszym oczom ukazały się ślady w kształcie niedużych kółek.
-Kto Ci to zrobił ?-zapytał ostro nadal nie puszczając mnie i zatapiając we mnie parę błękitnych oczu. Po moim policzku spłynęła łza.
-Nikt.-pokręciłam głową. W duchu byłam na siebie wściekła. Nie umiałam ukrywać tego, że coś jest nie tak.. DLACZEGO ?!
-Powiedz.- rozkazał stanowczo. To już nie chodziło o to, że się boję, ale kiedy mu powiem.. Jemu może stać się krzywda. Przecież ten facet jest psychopatą ! Skrzywdzi każdego bez skrupułów..
-Nie mogę, rozumiesz? Nie mogę!-krzyknęłam i wyrwałam z trudem rękę w z jego uścisku. Pobiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. To wszystko moja wina. Mogłam nic mu nie mówić, kiedy dowiedziałam się, że żyje. Powinnam podziękować za uratowanie dupy i dać mu spokój. Zapomnieć. Ale nie dałam rady.. Za bardzo go kocham.. Wtuliłam twarz w poduszkę i zaczęłam płakać. Zaciskając palce na pościeli starałam się uspokoić, lecz nie pomagało. Nic nie pomagało. Mocno zacisnęłam oczy starając się jakoś obudzić z tego pieprzonego koszmaru.

-Jas.. Proszę..-Nial nadal drążył ten sam temat. Starał się mnie przekonać do tego, abym ujawniła mu rąbka tajemnicy, jednak wiedziałam jak to się skończy. Nie. Nie mogę mu powiedzieć. Uniosłam na niego parę błękitnych tęczówek przepełnionych zmęczeniem po czym westchnęłam i pokręciłam głową na boki. -Jas.. Proszę, noo !-jęknął opadając na łóżko tuż obok mnie. Nie rozumiem dlaczego się tak o mnie martwił.. No okej.. Jestem jego siostrą, ale to nie jest powód.. Chyba. Położył swoją dużą rękę na mojej mniejszej i delikatnie ją ścisnął. Drugą pogładził mój blady policzek. Nie wytrzymałam.
-Twój ojciec. Twój ojciec mi to zrobił-wyrwało się z moich ust. Kiedy jego oczy powiększyły się, a w tęczówkach pojawiły się iskierki złości puścił moją dłoń i wstał z łóżka.
-Zostań tu, Jasmine. -mruknął cicho wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi z hukiem. Nie. Nie mogę na to pozwolić. Szybko wstałam na równe nogi i popędziłam za nim.
-Ty skurwielu ! Odpieprz się od Jasmine !-warknął popychając mężczyznę, który właśnie wychodził z kuchni. Zamiast zareagować ostro wybuchnął śmiechem.
-Ta suczka jest bardzo nie grzeczna. Spotka ją kara za nie trzymanie mordy na kłódkę.-warknął sucho po czym odepchnął Nialla, który poleciał na ścianę. Otrzepał się i rzucił się z pięściami na mężczyznę. Jeszcze nigdy nie widziałam tego jakże pogodnego blondaska kochającego jedzenie w takim stanie.
-Nie! Uspokójcie się!-zawołałam rozpaczliwie stojąc na schodach chowając twarz w dłoniach. To wszystko moja wina.. Moja pieprzona wina !-NIALL!-krzyknęłam na cały regulator. Nagle jakby się opamiętał i szybko wstał z ojca po czym rozluźnił swoje ręce. Facet lekko poturbowany podniósł się resztkami sił i podszedł do mnie. Mocno uderzył mnie w twarz, a już chwilę później była tylko ciemność.

~~~~~~

piątek, 13 września 2013

Rozdział dwudziesty [cz. 2]

~~~~~~

Otwarłam oczy czując jak ktoś głaszcze mój policzek. Ujrzałam Nialla z ponurą miną i troską płynącą z oczu. Jego kącik ust uniósł się nieznacznie do góry, kiedy zauważył, że się obudziłam.
-Jak się czujesz ?-zapytał cicho i spokojnie, a ja uniosłam się powoli na łokciach i jęknęłam z bólu czując jak wszystko mnie boli.
-Źle..-spuściłam wzrok i zacisnęłam usta w cienką linijkę czując pulsujący ból w skroni.
-Co się stało ?-zadał mi kolejne pytanie unosząc mój podbródek, abym na niego spojrzała. Zagryzłam lekko drgającą wargę starając się wymyślić cokolwiek. Nie mogłam powiedzieć mu prawdy.
-Spadłam ze schodów.. A Twój tata pomógł mi się dostać na kanapę.-wyszeptałam czując się okropnie.. Okłamywałam własnego brata. Nic nie powiedział tylko mocno mnie do siebie przytulił i pocałował w czubek głowy.
-Biedactwo. Co Cię boli ?-zapytał, a ja zastanowiłam się przez moment. Wszystko byłoby zbyt ogólną odpowiedzią.
-Brzuch i twarz..-jęknęłam po czym przycisnęłam policzek do jego torsu. Czułam się bezpieczna w jego obecności. Nie chciałam znowu zostać sam na sam z tym potworem. Zaczęłam płakać.

Dzień później

Otwarłam oczy i rozglądnęłam się w koło. Czułam się zdecydowanie lepiej niż poprzedniego dnia, jednak nadal czułam ból w niektórych miejscach. Podniosłam się na łokciach i zauważyłam coś co mnie zaniepokoiło. Byłam w nieznanym mi pomieszczeniu. Przypuszczam, że jest to sypialnia mamy i.. jej faceta. Wstałam powoli z łóżka i skierowałam się do wyjścia z pokoju. Położyłam dłoń na klamce i nacisnęłam ją po czym pociągnęłam w swoją stronę. Nie stało się zupełnie nic. Zamknięte. Świetnie.. Usiadłam bezradna na podłodze pod ścianą i westchnęłam. Ponownie "rzuciłam okiem" po pokoju.
-Balkon..-wyszeptałam pod nosem. W moim oku pojawił się charakterystyczny błysk. Wpadłam na pewien pomysł. Poderwałam się na równe nogi i podeszłam do szklanych drzwi. Otwarłam je i wyszłam na zewnątrz. Zobaczyłam, że okno tuż obok balkonu należy do pokoju Nialla. Podeszłam do niego i zapukałam mocno. Ku mojemu zdziwieniu okno się otwarło. Uniosłam brew ku górze i zgrabnie wskoczyłam na parapet po czym wlazłam do pokoju. Otrzepałam się i uniosłam wzrok do góry. Brata nie było w pokoju, za to tuż przede mną stał on. Poczułam jak moje ciało ogarnia paraliż. Zacisnęłam palce na dolnej krawędzi koszulki i cofnęłam się w tył. Niestety napotkałam ścianę.
-Chciałaś mi uciec suczko?-zapytał, a ja otwarłam szerzej oczy. Czy ja się czasem nie przesłyszałam ? Chyba nie, ale jednak nadal miałam nadzieje..
-Po co to robisz ? Dlaczego ?-zapytałam, a on zrobił krok w moją stronę i zaśmiał się obrzydliwie.
-Za dużo pytań zadajesz, maleńka.-mruknął rozbawiony. W mgnieniu oka pojawił się tuż obok mnie i przywarł mnie do ściany. Spojrzał w moje oczy, a jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Z rozbawionego na wściekły. -Nie podoba mi się to.-warknął, a ja wzdrygnęłam się. Odsunął się ode mnie i zmierzył mnie wzrokiem po czym wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Wyjął z niej jednego, a resztę schował. Wsunął go do ust i podpalił po czym zaciągnął się.
-Jeśli będziesz niegrzeczna, będziesz karana, wiesz ?-powiedział, a ja niepewnie skinęłam głową. Chciałam się bronić, ale nie potrafiłam. Za bardzo się bałam. Nagle podszedł do mnie i mocno chwycił moją rękę po czym zacisnął palce na nadgarstku. Przysunął peta tuż pod moją dłoń po czym dotknął mojej skóry.  Krzyknęłam z bólu, a w moich oczach, oprócz łez, pojawił się ból.
-Krzycz, krzycz. I tak nikogo nie ma w domu.-zaśmiał się, a ja zacisnęłam dłoń w pięść czując zapach spalonej skóry. Odsunął papierosa po czym przyłożył go do innego miejsca. Ponownie można było usłyszeć mój krzyk wołający o pomoc. W końcu wybuchnął śmiechem i skończył palić po czym zgasił blanta na mojej ręce i wyrzucił go przez okno. Puścił mnie i pozwolił mi wyjść. Płacząc i trzymając się za rany wybiegłam z pomieszczenia. Od razu skierowałam się do swojego pokoju. Zaczęłam się pakować. Musiałam stąd uciec. Nie mogłam tu zostać. Nie dałam rady.
-Nigdzie się nie wybierasz, rozumiesz ?! I tak nie masz dokąd.-zakpił, a ja zdałam sobie sprawę z tego że ma rację. Zaprzestałam składania ciuchów i załamana usiadłam na łóżku. Płakałam. Tak jak wtedy, kiedy dowiedziałam się o fałszywej śmierci chłopców. Może nawet gorzej. Ubrałam szybko bluzę i naciągnęłam rękaw na zranioną dłoń. Nadal piekło. Jak cholera. Wtuliłam twarz w pościel i zmęczona całą sytuacją i płaczem zasnęłam. Chciałam się obudzić ze świadomością, że to był tylko chory koszmar.

~~~~~~

Podoba się. ? Mam w ogóle dla kogo pisać jeszcze ? : )

środa, 11 września 2013

Rozdział dziewiętnasty [cz. 2]

~~~~~~~~

-Tak cholernie tęskniłem..-wyszeptał w moje usta opierając swoje czoło o moje. Nasze oddechy były przyspieszone, a ja nagle poczułam jakby ktoś zrzucił z moich pleców kilka ton. Przygryzłam swoją dolną wargę uśmiechając się przy tym.
-Ja też Lou..-mruknęłam, a on musnął czubek mojego nosa. Zachichotałam cicho i przymknęłam oczy. Nagle przypomniałam sobie, że nie jestem tutaj po to, aby pomiziać się z szatynem, lecz aby porozmawiać.-Louis.. Przepraszam.-szepnęłam cicho robiąc krok w tył i odsuwając się od chłopaka. Złapał mnie za dłonie i spojrzał w moje oczy.
-Zgłupiałaś.? Niby za co mnie przepraszasz.?-zapytał zdziwiony, a ja westchnęłam cichutko.
-Powinieneś wiedzieć.. To wszystko co się wydarzyło przez te kilka lat..-pokręciłam głową spuszczając wzrok.-Louis głupio mi..
-Kochanie, to nie Twoja wina..-powiedział łagodnym głosem przytulając mnie do siebie i cmokając w czubek głowy. Zaskoczyło mnie to jak postępował w stosunku do mnie. Myślałam, że mnie nienawidzi i nie odezwie się do mnie, a tu.. miła niespodzianka.

Kilka godzin później

Siedzieliśmy w trójkę i oglądaliśmy jakąś denną komedię. Louis płakał ze śmiechu mówiąc kolejne kwestie razem z bohaterami filmu. Oglądał go już setny raz, a mimo to nadal bawił go tak samo.. Spojrzałam na Liama, który był widocznie zaparzony w dal. Szturchnęłam go lekko w żebra, a on podskoczył tak mocno, że wylądował na ziemi. Wybuchłam śmiechem łapiąc się za brzuch. Otarłam łzy z policzków, które wypłynęły spod moich powiek i wzięłam kilka głębokich wdechów.
-Daddy i Pan Marchewka.. Nic się nie zmieniliście..-powiedziałam wesoło, a już po chwili tkwiłam w grupowym uścisku zwanym również "miśkiem". Kiedy w końcu udało mi się uwolnić usiadłam po turecku między chłopcami i oparłam głowę o ramię Liama.
-Cieszę się, że znowu was mam przy sobie..-szepnęłam cicho. Poczułam jak chłopak gładzi lekko moje ramię. Uniosłam wzrok na jego twarz. Uśmiechał się.
-Ja też się cieszę, Jas.-mruknął trochę zachrypniętym głosem. Podniosłam się powoli opierając dłonie na jego kolanie. Cmoknęłam go w policzek i wyszczerzyłam ząbki w szczerym uśmiechu.
-Ej.! Ja też chcę.!-jęknął niezadowolony Lou wykrzywiając usta w podkówkę i marszcząc lekko brwi. Zaśmiałam się pod nosem i zbliżyłam się do niego. Musnęłam lekko jego usta, a on odwzajemnił pocałunek.
-No... Tak lepiej.-poruszył zabawnie brwiami i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego i przymknęłam oczy. Było mi tak wspaniale.. Niestety. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Musiałam wracać do domu, do Nialla. Podniosłam się z kanapy, pożegnałam każdego z chłopców i popędziłam w swoją stronę.

Przekroczyłam próg domu. Zdziwiła mnie cisza panująca wkoło. Zdjęłam buty i odwiesiłam kurtkę po czym poszłam w głąb mieszkania.
-Jest tu kto.?-zawołałam rozglądając się za jakąśkolwiek żywą istotą. Weszłam do salonu i zobaczyłam jego. Skrzywiłam się lekko ukrywając odrazę jaką darzyłam tego człowieka. Spojrzał na mnie i wstał z kanapy.
-Gdzie mama ? Gdzie Niall ? -zapytałam niemiło zakładając ręce na piersi. Zmierzył mnie wzrokiem i podszedł do mnie kilka kroków.
-Nie ma ich.-odparł nie odrywając wzroku od mojej twarzy.
-Zdążyłam to zauważyć..-przewróciłam teatralnie oczami-A gdzie są..?-zadałam kolejne pytanie. Czy ten facet był debilem czy tylko udawał ? Nie odpowiedział, jednak złapał mnie za nadgarstki i popchnął na ścianę. Przysnął moje dłonie z całej siły po obu stronach mojego ciała na wysokości głowy. Zadał mi tym samym ból, więc syknęłam cicho.
-Puszczaj mnie.-warknęłam na niego, a on zaśmiał się szyderczo.
-Jesteś w moim domu, to ja tutaj ustalam zasady.-wysyczał przez zęby zbliżając się do mnie na niebezpieczną odległość. Zaczynałam się bać.
-Co ja Ci takiego zrobiłam ?-wyszeptałam nie rozumiejąc dlaczego traktuje mnie w taki sposób. Znowu uniknął odpowiedzi na pytanie. Puścił mnie i odsunął się odrobinę. Już myślałam, że to koniec tortur, kiedy nagle poczułam siarczysty cios na moim policzku. Złapałam się z twarz i krzyknęłam z bólu. Zamachnął się drugi raz, tym razem uderzył mnie mocniej. Następnie kopnął mnie w kostkę przez co upadłam na podłogę. Zaczęłam zwijać się z bólu, a on nadal kopał mnie w brzuch. Po moim obolałym policzku leciały strużki krwi wymieszane ze łzami, które dawały ukojenie gładząc pieczące miejsce. W końcu zostawił mnie i odszedł. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych, więc odetchnęłam z ulgą. Z jednej strony się ucieszyłam, że wyszedł, ale z drugiej.. nie mogłam podnieść się z podłogi. Resztkami sił starałam się doczołgać do kanapy. Był to dla mnie nie lada wyczyn, ale jednak mi się udało. Położyłam się na niej i mocno skuliłam starając się zasnąć. Nie chciałam czuć tego co teraz. Wszystko mnie bolało, a ja nadal nie wiedziałam jaki był powód tego co mi zrobił..

~~~~~

Biedna Jasmine. Chyba właśnie trafiła na faceta, który będzie męczył ją do końca swoich lub jej dni. Jak sądzicie ?

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział osiemnasty [cz. 2]

~~~~~~~

Stanęłam przed drzwiami i sięgnęłam do kieszeni po klucz po czym wsunęłam go w dziurę i przekręciłam. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka zamykając za sobą. Zdjęłam buty i bluzę po czym ruszyłam wgłąb domu.
-Hej mamo.-uśmiechnęłam się do kobiety siedzącej w salonie. Uniosła na mnie swój wzrok, a ja lekko się zdziwiłam. Była smutna.
-Co się stało.?-zapytałam robiąc kilka kroków w jej stronę. Otarła łzy z policzków i odkaszlnęła po czym zabrała głos.
-Rozmawiałam z nim.. Znienawidził mnie..-wyjaśniła łamiącym się głosem. Posłałam jej spojrzenie pełne współczucia i westchnęłam.
-Gdzie jest.?-zapytałam krótko mając nadzieję na rozmowę z bratem.
-U siebie.-odparła cicho i schowała twarz w dłoniach.
-Będzie dobrze, zobaczysz..-szepnęłam i jeszcze chwilę stałam w miejscu. W końcu poszłam do pokoju Nialla. Zatrzymałam się przed wejściem i zapukałam. Niestety odpowiedziała mi głucha cisza, więc postanowiłam nie czekać i przekroczyć próg.
-Niall..-szepnęłam widząc blondyna. Stał i z uwagą przyglądał się widokowi za oknem. Nie zwrócił uwagi na moją obecność, więc podeszłam do niego i złapałam jego dłoń.
-Już rozumiem o czym mówiłaś.. Rodzice uśmiercili Nialla Horana, gwiazdeczkę, żeby mieć normalnego syneczka. Jamesa Horana.-warknął, a ja usłyszałam jak minimalnie łamie mu się głos.
-Niall..-szepnęłam kręcąc głową. Chciałam jakoś ich usprawiedliwić, ale nagle zdałam sobie z czegoś sprawę. -Kim jest ten mężczyzna.?-zapytałam, a jego wzrok zatrzymał się na mojej twarzy.
-Nowy tatuś. Poprzedni odszedł z młodszą, kiedy okazało się, że jest w ciąży.-mruknął głosem pozbawionym uczuć i ponownie spojrzał przed siebie. Mruknęłam ciche "Mhm" i oparłam głowę na jego ramieniu.
-Nie miej za złe tego mamie. Ona chciała dobrze.. Też jestem w ciemnej dupie.. Wyobraź sobie że przez kilka lat przychodziłam na Twój grób i gadałam z Tobą. Myślałam, że nie żyjesz.. Sam widziałeś, że chciałam się przez to zabić..-szepnęłam łagodnym, acz smutnym głosem i przymknęłam oczy. Spod mojej przymkniętej powieki wypłynęła samotna łza. -Tak cholernie chciałam dołączyć do Ciebie i do chłopaków.. Tęskniłam.. Nie dawałam sobie rady.. A tu nagle okazuje się, że żyjesz.. Wiesz jak cholernie się z tego cieszę.?-powiedziałam i spojrzałam na jego twarz splatając swoje palce z jego. Przeniósł na mnie swój wzrok i cmoknął mnie w czoło. Nagle objął mnie i przyciągnął do siebie mocno przytulając.
-Tak cholernie chciałbym to wszystko pamiętać, Jas..-szepnął, a ja poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Jego łzy.


Bałam się. Bałam się jak cholera. Przełknęłam głośno ślinę i wypuściłam powietrze z ust po czym zapukałam do drzwi niedużego, lecz przytulnego domku. Chwilę później otworzyły się, a przed moimi oczami pojawił się przystojny chłopak. Był o wiele wyższy ode mnie, a jego brązowe tęczówki spoczęły na mojej twarzy. Nie poznał mnie. Oparł się o framugę i założył ręce na piersi po czym uniósł jedną z brwi ku górze.
-Hej Liam..-szepnęłam zatapiając błękit swoich oczu w jego czekoladzie. Ni stąd ni zowąd jego twarz złagodniała. Stanął prosto przede mną opuszczając ręce wzdłuż swojego ciała i zaciskając usta w cienką linijkę. Trwaliśmy w ciszy, aż nagle jego usta się rozchyliły mówiąc nieme "Jas". Skinęłam słabo głową wciąż go obserwując.
-Tyle lat..-pokręcił głową z niedowierzaniem.
-Nie wierzę, że Ty żyjesz..-mruknęłam cichutko, a on zmieszał się odwracając wzrok. Zrobiło mu się głupio. Cholernie głupio.-Wiesz jak ja się czułam przez te lata.?! Chciałam się zabić, żeby tylko być z wami.!-krzyknęłam czując jak ciepły gniew uzupełnia mnie od stóp po czubek głowy. Byłam zła. Ale mimo wszystko cieszyłam się, że jednak stoi przede mną. Nie jako duch, lecz z krwi i kości. W końcu sapiąc głośno i patrząc na niego wrogo zamilkłam i rzuciłam się na jego szyję. Nie długo czekałam na reakcje, bo prawie od razu objął mnie w pasie mocno do siebie tuląc.
-Tak strasznie tęskniłam..-wyszlochałam do jego ucha, a on gładził moje plecy cmokając w czubek głowy.

-No i później dość długo dochodziłem do siebie.. Trudno było mi uwierzyć w to, że Ciebie już nie ma..-skrzywił się lekko, a ja uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło.
-Czyli wychodzi na to, że wszyscy myśleli że ja nie żyję, a ja że wy.?-chciałam się upewnić, a Liam bezradnie wzruszył ramionami.
-Najwyraźniej.-westchnął i wziął łyka kawy z kubka, który trzymał w dłoniach.
-A co z resztą.? Z Harrym, Louisem.? -zrobiłam pauzę.-Z Zaynem..?-odwróciłam wzrok przyciszając głos i zanurzyłam usta w gorącej herbacie.
-Harry nie mieszka już tutaj. Robi karierę solową we Francji. Lou mieszka ze mną, a teraz prawdopodobnie jest na terapii. Odkąd zniknęłaś z jego życia jest po prostu jak warzywko. Słyszy. Rozumie. Czuje. Ale nie daje znaku życia. Jestem jedyną osobą, z którą jako tako się porozumiewa.-westchnął.-Zayn.? Ożenił się z Perrie chociaż.. Nadal jej nie kocha.-prychnął. -Zupełnie nie rozumiem tego dupka.-splunął i wziął kolejnego łyka.-A ja..? Sama widzisz. Kawaler mieszkający z przyjacielem. Zajmuje się pisaniem piosenek dla kolejnego młodego gwiazdorka, który i tak nie pobędzie na szczycie dłużej niż 5 lat..-mruknął i zmarszczył lekko brwi. Nagle wpadłam na pewien pomysł.
-And we danced all night to the best song ever, We knew every line now I can't remember..-zaśpiewałam cichutko i spojrzałam wprost na Liama. Patrzył na mnie jak zaczarowany, lecz kiedy zamilkłam nie odezwał się słowem.
-Nie myśl, że znowu zacznę śpiewać, Jas. To już zakończony rozdział w moim życiu. Nie śpiewam nawet pod prysznicem.-oznajmił stanowczo, a ja jęknęłam cicho.
-Ale..
-Nie ma żadnego "ale". Nie i koniec. Nikt nie broni Ci rozpocząć kariery muzycznej, ale nie zmuszaj nas do powrotu. To nie ma sensu.-mruknął, a ja spuściłam wzrok na swoje stopy.
-Przepraszam.. Po prostu..-nie dane było mi dokończyć, ponieważ usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Już wiedziałam kto to był. Żołądek podskoczył mi do gardła, lecz wiedziałam co muszę zrobić. Wstałam z kanapy i skierowałam się do drzwi wyjściowych. Stałam przodem do pleców Louisa, ale nic nie wskazywało na to, aby miało się coś zmienić.
-Hej Liam.-zaczął radośnie Louis.-Dzisiaj rozmawialiśmy z Kateriną o zwierzętach. To dziwne. Kevin zniknął w tym samym dniu, w którym sąsiedzi kupili sobie kota. Co o tym sądzisz Liam.?-mówił z entuzjazmem, a zadając kończące pytanie odwrócił się przodem do mnie. Iskierki w jego oczach wesoło zatańczyły, a kąciki ust szatyna nieznacznie uniosły się ku górze.
-Hej Louis..-szepnęłam nieśmiało patrząc prosto na chłopaka i ukazując głęboki błękit swoich tęczówek. Rozchylił lekko usta w celu powiedzenia czegoś, lecz szybko się wycofał. Nie powiedział nic co zaczynało sprawiać, że lęk z każdą chwilą rósł. Moja dolna warga zaczęła drżeć, a Lou zrobił krok w moją stronę.
-Nie wierzę, że to naprawdę Ty..-wyszeptał w końcu nie odrywając ode mnie wzroku. Wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja chwyciłam ją bez zastanowienia. Przyciągnął mnie do siebie. Trwaliśmy w uścisku, aż w końcu przywarł ciepłymi wargami do moich delikatnych, malinowych ust. Odetchnęłam w myślach z ulgą. 3 już z głowy. Zostało jeszcze 2.

~~~~~~

Kochane czytelniczki.! Bardzo dziękuję wam za miłe słowa i za to, że jesteście ze mną. Dla mnie znaczy to naprawdę wiele. Dziękuję i mam nadzieję, że nie zawiedziecie się na mnie czytając kolejne rozdziały. Kiedy będziemy zbliżać się do końca historii podam link w pości do kolejnego bloga, na którym będę tworzyć nową historię,. Mam nadzieję, że spodoba wam się równie bardzo co ta. Na dzisiaj to tyle, baj. <3

niedziela, 8 września 2013

Rozdział siedemnasty [cz. 2]

~~~~~~~~

Obudziłam się wypoczęta, lecz nadal czułam, że moje oczy są ciężkie i zmęczone. Było to spowodowane moim płaczem poprzedniego dnia. Podniosłam się na łokciach i rozglądnęłam w koło. Nadal tu byłam. Niall żył. Odnalazłam rodziców. Nie rozumiem tylko.. Kogo pochowali skoro on żyje.? Nie ważne.. Ważne że żyje i jest tutaj, ze mną. Stanęłam na równe nogi i wyszłam z pokoju, w celu znalezienia blondyna. Nagle usłyszałam czyjś śmiech. Rozpoznałam je doskonale. Powoli skierowałam się w stronę, z której dobiegały odgłosy i zaglądnęłam do środka. 
-Niall.. Weź przestań..-powiedział rozbawiony brunet śmiejąc się głośno, a blondyn patrzył na niego z uśmiechem.
-No, ale to prawda.! Uwierzyła, że straciłem pamięć i w ogóle..-śmiał się, a mnie ukłuło coś w sercu.-Psychopatka. Powinna się leczyć.!-wyśmiał mnie, a ja weszłam do salonu cała blada i zapłakana i spojrzałam na nich.
-Jas..-wyrwało się z ust Nialla, a ja posłałam w jego stronę pełne nienawiści spojrzenie i wybiegłam z domu.

-Niall.!-krzyknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej i wyrywając się ze snu. Rozglądnęłam się dookoła, wszędzie było ciemno. Wstałam z łóżka i zaciskając palce lewej dłoni na dolnej krawędzi swojej koszulki wyszłam z pokoju. Zeszłam w dół po schodach i znalazłam się w korytarzu. Skręciłam w lewo i znalazłam się w kuchni. 
-Prze..-chciałam coś powiedzieć, ale zobaczyłam, że osobą siedzącą tu nie jest mój ojciec. Spojrzał na mnie po czym wrócił do czytania gazety. 
-Miło, że James się Tobą zaopiekował.-mruknął. 
-On ma na imie Niall.. Kim pan do cholery jest.?-zapytałam marszcząc brwi i zakładając ręce na piersi. 
-Nie tym tonem gówniaro.-wysyczał przez zęby przyglądając mi się.-Jeszcze będziesz żałowała, że tu przyszłaś.-dodał po czym wstał, zgasił światło i wyszedł z kuchni zostawiając mnie samą ze swoimi myślami. 


-Jasmine.? Co Ty tu robisz.?-usłyszałam troskliwy głos mamy, który mnie obudził. Uniosłam głowę do góry i przetarłam oczy. Jak się okazało nadal byłam w kuchni.
-Emm..-wyrwało się z moich ust. Lekko zdziwiona spojrzałam na jej twarz.-Lunatykuje.?-skłamałam.
-Och skarbie wracaj do pokoju.-powiedziała i złapała mnie za rękę. Stanęłam na nogach i już ruszyłam w stronę wyjścia, kiedy nagle..
-Chciałam, żeby żył z nami jak normalny chłopak, a nie światowa gwiazda..-usłyszałam. Zatrzymałam się i skierowałam twarz w stronę mówiącej.
-Mamo, ale kłamstwo to nie najlepszy sposób.. Straciłam go przez to.-oznajmiłam i nadal patrzyłam na nią wyczekująco. Westchnęła bezradnie i spuściła wzrok.
-Powiem mu wszystko. Dziś.-szepnęła unikając mojego wzroku.
-Spójrz na mnie.-zażądałam. Zrobiła to.-Co z .. z resztą chłopców.?-zapytałam najciszej jak mogłam. Na twarzy kobiety pojawił się nikły uśmiech.
-Żyją, ale również nie wszystko pamiętają. Niestety z tego co wiem od Jam..Nialla..-pomyliła się i odwróciła wzrok.-..nadal się przyjaźnią, ale Louis jest w beznadziejnym stanie. Powiedzieli mu, że.. nie żyjesz.-oznajmiła, a ja niemiło się zaskoczyłam. Dlaczego ktoś miałby mnie uśmiercić.? Nie rozumiem.. Gdyby to był Harry to jeszcze jakoś.. Ale Lou.?
-Podasz mi ich adresy.?-zapytałam stanowczo. W sumie to bardziej brzmiało jak rozkaz niż pytanie, ale mimo wszystko mama skinęła głową. Sięgnęła po kartkę, długopis i zaczęła pisać.

*Niall*

Siedziałem przed TV już od kilku godzin. Jasmine wróciła do domu na parę dni, żeby spakować się i tak dalej, a później zamieszka z nami. Cieszę się z tego powodu. Ona naprawdę potrzebuje pomocy. Jest jednak pewna rzecz, która mnie zastanawia.. Kiedy patrzę na jej twarz.. Czuję jakbym ją znał. Zastanawiam się czy łączyło nas coś zanim straciłem pamięć.? Odkąd wróciłem do domu nie kojarzę nic z przed wypadku.. Może jej też po prostu nie pamiętam.?
-James..-usłyszałem, więc uniosłem wzrok ku górze.-Możemy porozmawiać.?-zapytała cicho siadając obok mnie na kanapie. Wyłączyłem telewizor i spojrzałem na nią.
-Jasne mamo, o co chodzi.?-zdziwiłem się.
-Masz na imie Niall. Kilka godzin przed wypadkiem byłeś ze swoją siostrą. Jasmine.-zaczęła, a ja zamknąłem oczy słuchając bzdur, które mi opowiadała.-Byłeś gwiazdą. Razem z przyjaciółmi śpiewaliście w jednym zespole. Byliście najbardziej znanym boybandem na świecie.-mówiła dalej. Schowałem twarz w dłoniach i zacisnąłem usta w cienką linijkę.
-Zaraz zaraz.. Okłamałaś mnie.?-zapytałem głośno i popatrzyłem na nią.
-Niall..Kochanie..-położyła dłoń na moim ramieniu, ale ja ją odtrąciłem. Wstałem i poszedłem do swojego pokoju uprzednio rzucając coś na odchodne.
-Dzięki mamo za tyle lat życia w kłamstwie..

~~~~~~

sobota, 7 września 2013

Rozdział szesnasty. [cz. 2]

~~~~~~

Usłyszałam zamieszanie. Pikanie aparatury szpitalnej. Krzyki i wołania ludzi. Niestety byłam zupełnie bezsilna. Leżałam z zamkniętymi oczami i nie mogłam się ruszyć ani nic powiedzieć. Czy ja już nie żyje.? Miałam szczerą nadzieje, że tak właśnie było.
-Tracimy ją.!-krzyknął ktoś. Nagle znowu usłyszałam jakieś głosy, ale były one rozmazane. Coraz bardziej głuche i się oddalały. W końcu poczułam szarpnięcie w okolicy serca, a cała moja klatka piersiowa uniosła się gwałtownie do góry po czym opadła na swoje miejsce. Sprzęt, który usłyszałam już wcześniej zaczął piszczeć długą nieprzerywaną linią i drażnił tym moją głowę, która pękała z bólu. Kopnięcie prądu ponownie odwiedziło moje serce. Wszystko jak za pierwszym razem. Maszyna przestała piszczeć. Zaczęła wydawać z siebie unormowane piski co jakiś czas. Ktoś odetchnął z ulgą.
-Udało sie.-usłyszałam, a chwilę później odpłynęłam czując ukłucie w przedramieniu.


Otwarłam oczy. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie jestem, ale wokół mnie były białe ściany, biały sufit i białe szafki oraz drzwi.
-Jestem w niebie.?-szepnęłam sama do siebie podnosząc się lekko na łokciach i czując ból w klatce piersiowej.
-Nie. Jesteś w szpitalu.-usłyszałam wesoły głos. Odwróciłam się w kierunku, z którego dochodził i zobaczyłam młodą kobietę z brązowymi włosami. Pstrykała coś przy aparaturze i uśmiechała się do mnie.-Jak się czujesz Jasmine.?-zapytała troskliwie schylając się nade mną i patrząc na moją twarz.
-Źle..-mruknęłam odwracając wzrok.
-Boli Cię coś.?-zapytała, a ja posłałam jej wrogie spojrzenie.
-Nie. Wyjdź stąd.! Zostaw mnie.!-zaczęłam krzyczeć. Znowu mi się nie udało. Znowu wszystko poszło się walić. Jak zwykle. Jestem nikim. Nie potrafię się nawet zabić.!
-Uspokój się.-powiedziała stanowczo, a w moich oczach pojawiły się łzy. Wzięła jakąś strzykawkę, a płyn z niej wlała do mojej kroplówki.-To pomoże Ci się uspokoić.-powiedziała cicho i ruszyła w stronę drzwi.-Zapomniałabym. Masz gościa.-usłyszałam na koniec po czym wyszła z sali. Kto chciałby mnie odwiedzić.? Psychopatkę bez rodziny, przyjaciół, która wiecznie myśli tylko o tym co zrobić, aby sie zabić.?
-Jak sie czujesz.?-wyrwał mnie z zamyślenia głos jakiegoś chłopaka. Spojrzałam na niego. Miał ciemne blond włosy, błękitne oczy. Śnieżnobiałe zęby, które wyszczerzył w uśmiechu w moją stronę, najwyraźniej niedawno pożegnały się z aparatem. Podniosłam się do pozycji siedzącej nie mogąc oderwać wzroku od chłopaka. Jestem już aż tak nienormalna czy on naprawdę wygląda jak..
-Niall..-wyszeptałam pod nosem, a na twarzy chłopaka pojawił się grymas.
-Kto.?-zdziwił się lekko, a ja pokręciłam głową na znak, że to nie ważne.
-Kim jesteś.?-zapytałam mrużąc oczy i przyglądając mu się.
-Jestem James. Uratowałem Cię.-oznajmił z delikatnym uśmiechem siadając na kraju mojego łóżka.
-Dlaczego to zrobiłeś.? Ja chciałam zginąć..-mruknęłam z wyrzutem patrząc na jego twarz. Doszukałam się nagle czegoś co ozdabiało jego twarz. Blizna ciągnąca się od kącika prawego oka, aż po policzek i kończąca się w okolicy brody. Była ledwo widoczna, ale ja jednak ją zauważyłam.
-Co Ci się stało.?-zapytałam wyciągając dłoń w stronę jego twarzy i opuszkami palców przejeżdżając po śladzie, który znajdował się na jego skórze.
-Emm..-wyraźnie się zmieszał i odwrócił wzrok.-Miałem wypadek kilka lat temu.. Ledwo przeżyłem. Razem z kumplami wracaliśmy z wakacji i nasz autokar miał wypadek.-oznajmił po dłuższym milczeniu, a ja nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu.-Straciłem wtedy pamięć, ale na szczęście odzyskałem ją dzięki rodzicom.-uśmiechnął się blado, a ja nie mogłam uwierzyć, że to zwykły zbieg okoliczności.
-Jak to możliwe..-wyszeptałam pod nosem czując jak po moim policzku spływa samotna łza. Moje ciało zaczęło drżeć, a obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać. Straciłam przytomność.


-Niall.!-obudziłam się z krzykiem. Byłam cała zapłakana i roztrzęsiona. Rozglądnęłam się w koło. Byłam w nieznanym mi pokoju , a nieopodal łóżka, na którym leżałam, stał on. Wstałam na równe nogi i podbiegłam do niego po czym rzuciłam się na jego szyję.-Tak się bałam, że to wszystko to prawda.. Niall..-zaczęłam płakać. Chłopak na początku był zdezorientowany, ale po chwili przytulił mnie i zaczął gładzić moje plecy.
-Spokojnie, to był tylko zły sen..Cii..-próbował mnie uspokoić szepcząc w moje włosy.-Kto Ci się śnił.?-zapytał zaciekawiony, a ja spojrzałam na niego zapłakanymi oczami.
-Ty Niall. Ty.-wyszlochałam i pociągnęłam nosem. Na jego twarzy pojawiło się zmieszanie.
-Jestem James..-usłyszałam. Szybko zrobiłam krok w tył i schowałam twarz w dłoniach.
-Przepraszam.. Przepraszam..-powtarzałam szybko przez łzy. Czyli jednak to nie był sen..
-Chcesz o tym porozmawiać.?-zapytał z troską, a ja podniosłam na niego oczy i skinęłam głową. Usiedliśmy na łóżku, a ja opowiedziałam mu wszystko. Widocznie był pod wrażeniem tego wszystkiego.
-Wyglądasz jak on.. Jak mój brat..-szepnęłam ocierając łzy z policzków. -Tak bardzo za nim tęsknię..-spuściłam głowę i poczułam jak James przytula mnie do siebie i głaszcze mnie po plecach.
-Wiem, że jest Ci trudno, ale rozmawiałem z rodzicami i postanowiliśmy Ci pomóc.-powiedział spokojnie, a ja wygięłam usta w słabym uśmiechu.
-Dziękuję.. Naprawdę dziękuję.-mruknęłam szczerze, ale nie byłam w stanie zrobić teraz nic innego. Podniosłam głowę do góry i cmoknęłam chłopaka w policzek.-Bardzo Ci dziękuję.
Uśmiechnął się przyjaźnie i wstał.
-Przyniosę Ci coś do jedzenia. Na pewno jesteś głodna.-oznajmił i wyszedł z pokoju, a ja usiadłam po turecku na jego łóżku. Spojrzałam na zdjęcie, które oprawione w ramkę stało na jego szafce nocnej. Był na nim on oraz jak się domyśliłam jego rodzice. Bardzo kogoś mi przypominali.
-James..-usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Uniosłam wzrok do góry i zobaczyłam tę kobietę. Mamę Jamesa.-Och. Nie wiedziałam, że tu jesteś.-powiedziała zmieszana spuszczając głowę i chowając twarz we włosach. Nagle mnie olśniło. Już wiedziałam kim ona jest.
-Mamo..-szepnęłam, a sekundę później zobaczyłam jak kobieta ociera łzy z policzków.-Dlaczego to zrobiliście.? Dlaczego okłamaliście go.? Dlaczego mnie zostawiliście.?!-wstałam i zaczęłam krzyczeć. Nie mogłam opanować emocji, które targały mną wewnętrznie. Nagle zakręciło mi się w głowie. Już przygotowałam się na upadek, ale poczułam jak ktoś mnie łapie.
-Ciii, kochanie. Wszystko będzie dobrze Jasmine..Spokojnie..-szeptała, a jej łzy kapały na moją twarz. Tuliła mnie do siebie i starała się uspokoić. Sama nie wiem czy wierzyła w to co mówiła, ale cieszyłam się, że tu jest. To oznaczało, że James to Niall. Mój brat. On żyje..

~~~~~

I jak.? Zaskoczone.? Ja tak. Sama nie wiedziałam jak wybrnąć z tego, więc mam nadzieję, że wam się spodoba ;) Dzięki, że jesteście.! : *

piątek, 6 września 2013

Rozdział piętnasty. [cz.2]

Kilka lat później.
~~~~~~
Spacerowałam alejkami na cmentarzu. Ponownie odwiedziłam chłopców. Usiadłam na kolanach przed nagrobkiem i położyłam na nim pięć czerwonych róż.
-Hej kochani.-przywitałam się z nimi, a na mojej twarzy pojawił się słaby uśmieszek.- Jak się czujecie.? Co u was słychać.?-zaczęłam drobnym pytaniem nie czekając na odpowiedź. Wiedziałam, że jej nie usłyszę.-U mnie niestety nie jest ciekawie. Lekarze mówią, że raczej nie uda mi się wyjść z depresji całkowicie, ale będę czuła się lepiej. Już tak jest.-westchnęłam cichutko.-Gabi nadal się do mnie nie odzywa. Myślę, że jest szczęśliwa. Bardzo bym tego pragnęła. Nie widziałam jej już 3 lata. Tęsknię za nią i to bardzo. Tak jak za wami.-szepnęłam i uśmiechnęłam się wyobrażając sobie, że oni tu są i słuchają mnie uważnie.-Dzisiaj było tylko dziesięć cięć. -oznajmiłam spokojnie zerkając na swój nadgarstek.- Finick powiedział, że ma dla mnie coś naprawdę niesamowitego. Złoty strzał. Słyszeliście o tym.?-powiedziałam podekscytowana.-Kochani mam nadzieję, że już za niedługo się spotkamy i już zawsze będziemy razem..-dodałam na koniec po czym wstałam i otrzepałam się z piasku. Ucałowałam opuszki swoich palców po czym przyłożyłam je do płyty nagrobkowej.-Kocham was. Trzymajcie się. Cześć.-rzuciłam na koniec i powoli ruszyłam w stronę bram cmentarza. Opuściłam dom chłopców i ruszyłam do swojego.

Siedziałam od dłuższej chwili w swoim ciepłym łóżeczku i czytałam książkę, którą dostałam na 10 urodziny od Nialla. Była ona o dziewczynce, która straciła braciszka w wypadku samochodowym. Później kiedy ona już jest dorosła odnajduje go. Jest szczęśliwa, kiedy okazuje się, że on żyje i to wszystko było jedną wielką pomyłką. Dałabym wszystko za to, aby być tym dzieckiem, abym znowu mogła przytulić brata i być szczęśliwą.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Powoli stanęłam na nogach i ruszyłam w stronę wejścia. Nacisnęłam klamkę i pociągnęłam ją w swoją stronę. Moim oczom ukazał się Finick cały w skowronkach.
-Mam.-oznajmił krótko, a ja z wielkim uśmiechem wpuściłam go do środka po czym zaprosiłam do salonu. Usiedliśmy naprzeciwko siebie, a ja spojrzałam na bruneta wyczekująco.
-Igła. Strzykawka. Hera.-wymienił poszczególne przedmioty i położył je na stoliku między nami.
-Idealnie..-wyszeptałam, a moje oczy aż zaświeciły się ze szczęścia.-Jesteś wielki.-odparłam i uniosłam wzrok na chłopaka. Byłam mu dozgonnie wdzięczna.
-Luzik.. Dla Ciebie wszystko, Jasmine.-oznajmił i puścił mi perskie oczko po czym wstał.-Ja się będę zbierał. Powodzenia i do zobaczenia kiedyś. Może.-powiedział, przytulił mnie na pożegnanie i wyszedł. Wróciłam wzrokiem do przyrządów i chwyciłam je szybko. Szybkim ruchem spakowałam je do kieszeni dresów i wybiegłam z domu. Ruszyłam do przyjaciół, chciałam znaleźć się jak najbliżej ich.
Ukucnęłam przy nagrobku i wyciągnęłam przed siebie wszystkie potrzebne mi rzeczy. Dokładnie wszystko poskładałam i naładowałam sprzęt. Nie mogłam tracić czasu. Po prostu podwinęłam rękaw i z wielkim impetem wbiłam igłę w żyłę. Opróżniłam strzykawkę, ale nie zdążyłam jej wyciągnąć ze swojego ciała, bo przywitała mnie ciemność.

~~~~~~~

Wiem, że jesteście zaskoczone obrotem sytuacji, ale czytając dalej zobaczycie co tak naprawdę się wydarzyło. :) Dziękuję, że jesteście dziewczyny, kocham was <3

czwartek, 5 września 2013

Rozdział czternasty.

~~~~~~~

To właśnie dziś. Dzisiaj chłopcy wracali do Londynu, a ja zostawałam tutaj. Nie chciałam znowu się z nimi żegnać, ale bałam się wrócić do domu. Co powiedzą na to rodzice.? Media.? Lou.? Zayn... ? Bałam się i dlatego stwierdziłam, że na razie zostanę tu. We Francji. W Marsylii.
Spojrzałam na Nialla, który stał przede mną i od dłuższego czasu uważnie mi się przyglądał.
-Jedź z nami..-powiedział nagle, a ja spuściłam wzrok i zatopiłam go w swoich butach, które wydawały mi się w tym momencie bardzo interesujące. Nagle ktoś uniósł mój podbródek do góry zmuszając mnie tym samym do spojrzenia na niego. Harry.
-Proszę.-powiedział stanowczo patrząc na mnie swoimi głębokimi, zielonymi tęczówkami. Przygryzłam dolną wargę i westchnęłam.
-Nie, Harry. Nie wracam z wami.-mruknęłam w końcu takim samym tonem głosu jakiego on użył chwilę temu.-To jest moje ostatnie słowo. Nie. Przykro mi, ale moje zdanie nie ulegnie zmianie.-oznajmiłam po czym odsunęłam się od lokowatego chłopaka i podeszłam do Liama. Mocno go przytuliłam.
-Udanej podróży.-powiedziałam. Przyszła pora na Nialla. Cmoknęłam go w policzek i poczochrałam jego włosy.-Znajdź sobie w końcu dziewczynę..-uśmiechnęłam się do niego blado starając się zażartować, ale niestety nie był to odpowiedni czas na luźną pogawędkę. Stanęłam przed Hazzą. Musnął moje usta po czym otulił mnie swoimi ramionami.
-Będę tęsknić..-wyszeptał w moje włosy, a ja nie byłam w stanie nic powiedzieć. Poczułam jak wielka gula w moim gardle rośnie i rośnie, a ja nie mogę nic na to poradzić. Zupełnie nic.-Leć już zanim Lou i Pan gwiazda się tu pojawią.-powiedział nagle i odsunął mnie od siebie. Kiwnęłam głową i patrzyłam tylko jak wchodzą do samochodu. Totalnie nie mogłam ruszyć się z miejsca, ale w końcu poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Spojrzałam na ową osobę. Gabi.

~~~~~~
Kilka dni później..


Przejechałam dłonią wzdłuż swojego ciała prostując pojawiające się co chwilę zmarszczki na sukience. Przeniosłam wzrok ze swojej talii na lustro. Ujrzałam w nim wysoką i smukłą blondynkę, którą Bóg obdarował niezwykłą urodą. Włosy do pasa poprzeplatane ciemniejszymi pasemkami opadały na jej odsłonięte ramiona. Delikatne rysy twarzy. Głębokie, niebieskie oczy. Śnieżnobiały uśmiech. Coś niesamowitego. Miała na sobie czarną sukienkę bez ramiączek. Sięgała jej zaledwie do połowy ud, a może nawet nie. Była obcisła i idealnie podkreślała jej szczupłą figurę. Długie, opalone nogi oraz wysokie buty na koturnie. Cudo. Jedyna rzecz, która nie pasowała.? Smutny wyraz twarzy, a może nawet załamany. Trzęsła się czując jak jej serce pęka na pół. Tak. Właśnie tak się czułam. Splotłam dłonie i zaczęłam nerwowo bawić się palcami. Pojedyncze łzy spływały po moich zaróżowiałych policzkach tworząc mokre ścieżki. Ciągnęły się one od moich oczu, aż po samą brodę. Nie mogłam pozbierać się po tym wszystkim i nadal wierzyłam, że to jakiś głupi żart. Że to co się stało to nie prawda. 
-Jas.. Już czas..-usłyszałam głos Gabi, który załamał się przy wyrazie czas. Nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa, więc po prostu skinęłam głową na znak, że rozumiem. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do przyjaciółki. Chwyciłam jej dłoń i obie ruszyłyśmy do taksówki, która już czekała przed moim domem. 
  Przez całą mszę nie mogłam się skupić. Siedziałam i trzęsłam się myśląc o tym co zrobić, aby w końcu obudzić się z tego okropnego koszmaru. Nie kontrolowałam łez, które bez przerwy lały się po moich policzkach. Nie obchodziły mnie. W końcu opuściliśmy kapliczkę i wyszliśmy na cmentarz. Prowadzono krótki marsz z trumnami, aż do nagrobka. Szłam w pierwszej linii, a zaraz przy mnie była Gabi. Zawsze mówili, że chcą być pochowani razem, dlatego tak też załatwiłam. Zatrzymaliśmy się tuż przy ich miejscu. Przytrzymałam się przyjaciółki i płakałam widząc jak wkładają ich trumny do wielkiego dołu. Miałam ochotę rzucić się na tych ludzi, którzy zaczęli zasypywać dziurę ziemią, ale ramię Panny White mnie od tego powstrzymywało. Chórek kościelny zaczął śpiewać pieśń, która zawsze była wykonywana na pogrzebach, a ilość łez moczących moją twarz powiększyła się. Wyrwałam się z uścisku przyjaciółki i podeszłam do miejsca, w którym zostaną już na zawsze. Zaczęłam krzyczeć i płakać. Nie mogłam się pogodzić z prawdą, która była zbyt bolesna. Spojrzałam na napis utworzony na nagrobku. 
-"Family all day all night. Forever & always.."-przeczytałam na głos pod nosem. Szlochałam cicho z każdą chwilą tracąc siły. W końcu ludzie się zmyli, a zostałam tylko ja i Gabi. Odciągnęła mnie od grobu, a ja nie miałam siły się sprzeciwiać. Zabrała mnie stąd. Zabrała mnie z miejsca, w którym już na zawsze pozostanie piątka moich przyjaciół. Całe One Direction. 

~~~~~~~~

Koniec części pierwszej. 

* * *

Dzisiaj bardzo króciutko, ponieważ bardzo chciałam podziękować dwóm osobą. Milena Cybulska oraz Donciaa . Bardzo dziękuję, że czytacie mojego bloga i komentujecie go. Dla mnie naprawdę wiele to znaczy. Daje mi powera i dzięki temu wiem, że mam dla kogo pisać. Dziękuję <3 

Zakończyło się bardzo smutno, tak wiem, ale nie miejcie mi tego za złe..

środa, 4 września 2013

Rozdział trzynasty.

~~~~~~~

Brat ciągnął mnie za rękę w stronę windy, a następnie wepchnął mnie do niej stając tuż obok mnie i naciskając guzik z cyferką pięć. Drzwi się zamknęły, a ja mocniej ścisnęłam rękę dawnego blondyna zmuszając go do spojrzenia na mnie.
-Boję się ich reakcji.-szepnęłam patrząc w jego ciepłe, niebieskie oczy. Uśmiechnął się do mnie czule i objął mnie ramieniem po czym cmoknął lekko czubek mojej głowy.
-Siostra oni Cię kochają.. Na pewno się ucieszą.-przekonywał mnie spokojnie, a ja miałam tylko nadzieję, że ma rację. Winda zatrzymała się i zrobiła takie "ding", a moje serce zaczęło szybciej bić. Opuściliśmy klaustrofobiczne pomieszczonko i podeszliśmy do drzwi z numerem 528. Przełknęłam głośno ślinę i kiwnęłam głową na znak, że jestem gotowa. Niall nacisnął klamkę i pchnął je w przód tym samym otwierając je. Wszedł pierwszy ciągnąc mnie za moją drobną dłoń, a moim oczom ukazał się śpiący na łóżku Liam i Harry leżący na kanapie z zamkniętymi oczami. Prawdopodobnie również odpłynął w krainę snów. Uśmiechnęłam się na widok dwóch śpiochów po czym puściłam niepewnie dłoń Horanka i podeszłam do Hazzy. Schyliłam się nad nim i delikatnie musnęłam ustami jego policzek na co on uśmiechnął się pod nosem, złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Mamoo jeszcze pięć minutek..-mruknął ledwo zrozumiale po czym wtulił się w moje ramie i ponownie zasnął.
-HARRY.!-krzyknęłam mu do ucha przez co mnie puścił i spadł z łóżka, a ja wylądowałam idealnie na nim. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów, więc odsunęłam się odrobinkę, aby zwiększyć odległość między nami. Chłopak otworzył zaspane oczy, a ja ujrzałam głębokie, zielone tęczówki, które wpatrywały się we mnie. Zarumieniłam się lekko i przygryzłam dolną wargę. Już prawie zapomniałam jaki on jest przystojny.
-Hej..-powiedziałam nieśmiało, a on wstał łapiąc mnie w pasie i najmocniej jak tylko potrafił przyciągając do siebie i przytulając.
-Jasssss....-wysyczał przeciągając moje imię i kładąc dłonie na dolnej części moich pleców. Zarechotałam cichutko i spojrzałam na niego.
-Czy to znaczy, że tęskniłeś i cieszysz się, że mnie widzisz.?-zapytałam z nadzieją nadal się śmiejąc, a on pokiwał głową z uśmiechem ukazując swoje dołeczki w policzkach. Uszczypnęłam go lekko w polik i zaśmiałam się.
-Słodkie są..-przyznałam szczerze na co loczek lekko się zawstydził. Opuścił nieco swoją głowę przez co jego niesforne loczki opadły na jego czoło. Poprawiłam je delikatnie dłonią i uśmiechnęłam się.-No to teraz pora obudzić Liasia. -zaśmiałam się i wyswobodziłam się z uścisku Harrego po czym podeszłam do ciągle śpiącego Paynea. Kucnęłam przy jego łóżku i delikatnie pogładziłam jego policzek.
-Pobudka. Liaam. Wstajemy.-mówiłam cichutko, a chłopak pokręcił się chwilkę po czym otwarł oczy i zatopił we mnie swoje brązowe tęczówki z uśmiechem.
-Jednak przyszłaś..-szepnął tak, abym tylko ja usłyszała po czym skinęłam leciutko głową.
-Przez przypadek. Wpadłam na Nialla.-oznajmiłam wesoło i potargałam chłopakowi włosy na co on się zaśmiał. Podniosłam się i spojrzałam na chłopców, którzy przyglądali mi się i szeptali coś między sobą. Odchrząknęłam znacząco zakładając ręce na piersi i tupiąc nóżką. Uniosłam jedną z brwi ku górze czekając na wyjaśnienia.
-Cóż.. Stwierdziliśmy z Niallem, że..-urwał i odkaszlnął po czym podrapał się po skroni.-No wiesz ten.. Że.. Wyrosłaś.. Wyładniałaś..I to bardzo..-powiedział zakłopotany, a ja roześmiałam się i podeszłam do niego. Cmoknęłam go w czubek nosa i pokręciłam głową z westchnieniem.
-Ty też wyprzystojniałeś.-puściłam mu oczko uśmiechając się szeroko.

-Nie wiem jak wy, ale ja idę coś zjeść .. -powiedział nagle nasz kochany żarłoczek po czym wstał i spojrzał znacząco na Liama.-Idziesz ze mną.?-zapytał, a chłopak pokiwał głową i wstał.-No to hej.-uśmiechnął się szeroko po czym wyszli zostawiając mnie i Harrego samych.
-Dziwni są.-powiedziałam krzywiąc się lekko, lecz po chwili roześmiałam się melodyjnie. Spojrzałam na Hazzę, który leżał na łóżku tuż obok mnie i przyglądał mi się.-Dlaczego tak na mnie patrzysz.?-zapytałam czując palące plamki na policzkach, lecz nadal nie spuszczałam wzroku z chłopaka.
-Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jesteś..-szepnął cicho po czym westchnął.-Uszczypnij mnie.-powiedział, a ja szybko wykonałam jego polecenie na co wzdrygnął się łapiąc za obolałe miejsce.-Ej ja żartowałem.!-oburzył się, a ja cicho zachichotałam patrząc w jego oczy. Odsunęłam na bok jego rękę i spojrzałam na czerwone miejsce, które powstało w wyniku mojego szczypania po czym delikatnie musnęłam je ustami. Uniosłam wzrok na twarz loczka, który przyglądał mi się z zaciekawieniem i cieniem uśmiechu na ustach. Usiadłam po turecku obok niego i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Już nie boli.?-zapytałam przekrzywiając lekko głowę i patrząc na Harrego. Pokręcił głową i podparł się na łokciach, jednak nadal nie oderwał ode mnie wzroku.-Przestań, bo dziwnie się czuję.-stwierdziłam przez śmiech po czym odwróciłam głowę i zamknęłam oczy. Słyszałam jak łóżko zaskrzypiało, a chwileczkę później poczułam jak Styles łapie mój podbródek i kieruje go w swoją stronę, abym spojrzała na niego.
-Otwórz oczy.-powiedział stanowczo, a ja przygryzłam lekko dolną wargę i pokręciłam głową ledwo powstrzymując śmiech. Uchyliłam jedno oko i zobaczyłam, że Hazza jest niebezpiecznie blisko mojej twarzy, więc jednak postanowiłam otworzyć oczy i spojrzeć na niego. Zbliżyłam się do jego twarzy i potarłam swoim nosem o jego nos co go rozśmieszyło za to on zrobił coś co mnie zaskoczyło. Przywarł swoimi wargami do moich ust składając na nich czuły i tęskny pocałunek. Odsunął się ode mnie na poprzednią odległość i oparł swoje czoło o moje. Wysunęłam koniuszek języka po czym przejechałam nim po swoich wargach. Czułam jego smak.
-Harry..-wyszeptałam. Poczułam jak jego mięśnie się napinają, a on lekko sztywnieje z nerwów. Pewnie myślał, że wybuchnę i zacznę na niego krzyczeć, ale wcale nie miałam takiego zamiaru.-Tęskniłam..-dokończyłam szeptem po czym rzuciłam się na jego szyję popychając go lekko w tył przez co wylądował na łóżku, a ja dokładnie na nim. Zaśmiałam się wesoło po czym wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi i przymknęłam oczy.
-Ja też Jas. -wymruczał w moje włosy, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.-Ja też..-powtórzył ciszej. Mogłabym sobie dać rękę uciąć za to, że właśnie w tym momencie na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Cmoknęłam delikatnie jego policzek po czym wróciłam na swoje poprzednie miejsce i spojrzałam na zegarek.
-Muszę wracać do domu.. Gabi będzie się martwić.-westchnęłam cicho wstając z łóżka. Harry szybko znalazł się przy mnie. Przytulił mnie do siebie i pocałował delikatnie w czubek głowy. Zachichotałam wesoło, a po chwili stanęłam na paluszkach i musnęłam lekko jego policzek. Ruszyłam w stronę drzwi opuszczając następnie pokój, a Hazza stał jak zaczarowany i odprowadzał mnie wzrokiem.

~~~~~~

niedziela, 1 września 2013

Rozdział dwunasty.

~~~~~~~

Pierwszy raz od dnia, w którym uciekłam z domu w moich oczach pojawiły się łzy. Nie pozwoliłam im jednak wydostać się spod powiek, więc powachlowałam sobie dłonią przed twarzą,a słone kropelki zniknęły. Błąkałam się po Marsylii, aż w końcu postanowiłam pójść do hotelu, w którym pracuje Gabi, aby powiedzieć jej o wydarzeniu sprzed kilkudziesięciu minut. Rozpoczęłam swój marsz, a już nie całe dziesięć minut później stanęłam przed ekskluzywnym budynkiem, któremu przyznali pięć gwiazdek. Przełknęłam głośno ślinę i ruszyłam w górę po schodach patrząc na swoje buty, które wydawały mi się w tym momencie niezmiernie interesujące. Przekroczyłam próg i skierowałam się w stronę Recepcji, za której ladą stała brunetka.
-Gabi..-zaczęłam, a ona przyłożyła palec wskazujący do ust na znak, abym nic nie mówiła. Spojrzała niepewnie w pewnym kierunku po czym złapała mnie za rękę i pociągnęła do pomieszczenia dla pracowników.
-Wiem.-oznajmiła szeptem zamykając za nami drzwi.-Oni tutaj są..-kiwnęłam głową i schowałam twarz w dłoniach.-Mieszkają w tym hotelu przez najbliższy tydzień, ale nie widzieli mnie jeszcze. Biorę wolne, aby mnie tu nie zobaczyli.-oznajmiła, a ja westchnęłam.
-Byłam w Starbucksie i oni.. Oni tam byli.. Liam..Zayn..O..On ma dziewczynę..-wydusiłam z jąkając się z nerwów i nadal bawiąc się palcami .
-Pieprzony gwiazdor.-mruknęła niezadowolona, a jeden z kącików moich ust uniósł się nieznacznie ku górze na określenie wydobyte z ust przyjaciółki.
-Ja nie wiem co mam zrobić..Liam mnie zobaczył..Rozmawiał ze mną..Mówił, że to nie tak..-kręciłam głową nie wierząc w to co sie dzieje. Spojrzałam prosto w spojówki przyjaciółki.-Ja nadal go kocham Gabrielle..-wyszeptałam zrezygnowana po czym zacisnęłam usta w cienką linijkę, a ona po prostu mnie przytuliła.

*Liam* 

Wszedłem do swojego hotelowego pokoju, który dzieliłem z Niallem po czym podszedłem do swojego pokoju i opadłem na nie bezwładny zamykając oczy, aby chociaż na moment skupić się na tym co stało się chwilę temu.
-Liam.?-usłyszałem zdziwionego, ale i zaciekawionego naszego uroczego żarłoka, który i tym razem zajadał batonik o czym przekonałem się podnosząc głowę i spoglądając w jego stronę na dźwięk jego głosu.
-Tak.?-odezwałem się niechętnie wiedząc do czego poprowadzi ta rozmowa.
-Co się dzieje.?-zapytał, a ja westchnąłem przekonując się o tym, że miałem rację. Podparłem się na łokciach i pomyślałem chwilę czy powiedzieć prawdę blondynowi. Już miałem to zrobić, kiedy przed oczami stanęła mi twarz Jas zakazująca wspominania komukolwiek na temat tego, że przebywa w tym mieście. Jęknąłem po czym powróciłem do poprzedniej pozycji.
-Mam dość migdalenia się Zarrie..- mruknąłem pół kłamiąc a pół mówiąc serio, bo naprawdę ledwo wytrzymywałem ten sztuczny związek, tak jak reszta zespołu.
-Ja nawet nie chce na nich patrzeć..-jęknął cicho, a ja wiedziałem, że w tym momencie pomyślał o Jasmine. W końcu nie wytrzymałem.
-Widziałem ją.-wypaliłem patrząc na Nialla, którego oczy błyskawicznie spoczęły na mojej twarzy. Jego źrenice powiększyły się, a usta lekko rozchylone próbowały wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo.
-G..Gdzie ona jest.? Ro..Rozmawiałeś z nią..?-wyjąkał, a ja przełknąłem głośno ślinę i pokręciłem głową spuszczając wzrok.
-Tak, ale.. Ja..Nie mogę Ci powiedzieć..-oznajmiłem czując się jak totalny kretyn. Właśnie wygadałem sekret. Mój i Jasmine. Jestem beznadziejnym przyjacielem.
-Liam, do cholery.! Ona zniknęła na tak długo,a Ty ją widziałeś i nie chcesz mi powiedzieć gdzie.?!-podniósł głos wstając ze swojego łóżka i obserwując mnie. Ja tylko przymknąłem oczy i westchnąłem. Zrezygnowany Horanek usiadł obok mnie i schował twarz w dłoniach.
-Powiedz mi chociaż.. Jak wygląda.?-zadał mi pytanie, a ja zdziwiony spojrzałem na niego. W jego błękitnych oczach dostrzegłem tęsknotę, ból oraz lęk, ale i radość.
-Jest piękna..-szepnąłem zdając sobie sprawę z tego, że to prawda.-Zmieniła fryzurę..Wyrosła..Oh..Jest piękna Niall.-oznajmiłem posyłając przyjacielowi delikatny uśmiech, na co on odetchnął z ulgą.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic jej nie jest..-szepnął wzdychając i uśmiechając się szeroko.-Ja muszę ją zobaczyć..-postanowił i wstał z mojego łóżka. Szybko chwycił bluzę i wsunął ręce w granatowe rękawy po czym rzucił krótkie "Cześć" i wybiegł z pokoju zostawiając mnie samego ze swoimi myślami.

*Jasmine*

-Ja tak za nimi tęsknię..-wyszeptałam przez łzy, które wciąż moczyły moje policzki. Zacisnęłam palce na dolnej krawędzi swojej koszulki i westchnęłam.-Ale nie mogę wrócić.. Nie teraz.. Nie kiedy on..-nie mogłam wydusić z siebie nic więcej. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a Gabi jakimś cudem uspokoiła mnie, więc postanowiłam nie przeszkadzać jej w pracy i po prostu wrócić do domu. Dałam krótkiego buziaka w policzek przyjaciółce po czym wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam pospiesznie w stronę wyjścia z hotelu. Niestety mój pech ponownie dał się we znaki, ponieważ wpadłam na kogoś.
-Przepraszam..-rzuciłam szybko po czym wyminęłam nieznaną mi osobę w kapturze i już miałam odejść, kiedy poczułam jak łapie mnie za nadgarstek po czym przyciąga do siebie i zatrzymuje w swoich ramionach.
-Tak tęskniłem..-usłyszałam szept, który obudził kolejne łzy w moich oczach.-Jas..Siostrzyczko..-szeptał mi do ucha gładząc moje plecy i tulac mnie do swojego torsu. Odsunęłam się na moment, aby zobaczyć jego twarz, ale przez ten kaptur miałam trudności, więc zdjęłam go. To co zobaczyłam niesamowicie mnie zaskoczyło, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Chłopak miał potargane brązowe włosy z blond końcówkami, a jego błękitne oczy były bardziej niebieskie niż kiedy widziałam go ostatnio, około dwa lata temu. Uśmiechnął się do mnie ukazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów otulonych aparatem na zęby ze złotymi gumeczkami.
-W końcu się na niego zgodziłeś..-szepnęłam pod nosem kładąc dłoń na policzku brata i przygryzając dolną wargę, która zaczęła niebezpiecznie drżeć. Przypomniałam sobie jak bardzo bronił się przed nim, kiedy byliśmy młodsi. Szlochał całymi dniami, że on nie chce, że się boi.. a teraz powiem szczerze, że do twarzy mu z aparatem.
-Zrobiłem to dla Ciebie.-wyszeptał, a ja uwolniłam spod powieki jedną z łez, która po chwili zaznaczyła mokrą dróżkę od mojego oka, aż do mojej brody. Nie mogłam powstrzymać emocji, które mną miotały, więc po prostu wtuliłam się w niego i zacisnęłam mocno palce na jego bluzie. Przymknęłam oczy wdychając nieziemski zapach jego perfum. Nie mogłam uwierzyć, że on tu jest i nie krzyczy na mnie tylko cieszy się, że po prostu mnie widzi.

*Niall*

Przytuliłem ją tak mocno jakbym bał się, że zaraz znowu gdzieś zniknie, a ja miesiącami albo latami będę myślał o niej i błagał żeby wróciła. Odsunąłem ją na długość swoich ramion i przyjrzałem się jej. Niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie, a malinowe usta drżały od emocji, które targały nią w środku. Wyrosła, Liam miał rację. Jej długie nogi, o których może pomarzyć każda dziewczyna sprawiały, że nie można było oderwać od niej swojego wzroku. Krótkie spodenki z dżinsowego materiału i bluzka na ramiączkach odsłaniająca jej wystające obojczyki. Blond włosy z ciemniejszymi pasemkami, jeszcze dłuższe niż kiedyś.. Zaczesała palcami grzywkę do góry patrząc na mnie i wyczekując jakiejś reakcji. Gdybyśmy nie byli spokrewnieni myślę, że zacząłbym ją wyrywać.
-Jesteś taka piękna..-wyszeptałem z niedowierzaniem patrząc jak na jej twarzy pojawiają się urocze wypieki.
-Ty też jesteś niczego sobie.-oznajmiła poważnie po czym obydwoje wybuchliśmy śmiechem i ponownie się przytuliliśmy.-Wciąż nie mogę uwierzyć, że tu jesteś..-szepnęła, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
-Obiecaj mi.. Obiecaj, że już nigdy nie znikniesz..-powiedziałem błagalnym tonem po czym przyjrzałem się jej twarzy. Pojawił się na niej lekki grymas, nagle spuściła wzrok robiąc krok w tył.
-Niall, ale ja.. Ja nie wracam..-szepnęła, a mnie ukłuło coś w okolicy serca. Zacisnąłem usta w cienką linijkę, zmrużyłem oczy i patrzyłem na nią.
-Dlaczego.?-jęknąłem zawiedziony, a ona szybko otarła łzy spływające po jej policzkach. Podniosła na mnie swój wzrok i rozchyliła delikatnie usta, ale po chwili je zamknęła. Jakby bała się zdradzić mi powód, dla którego nie chce wrócić.
-Zayn..-wyszeptała w końcu, a ja zrozumiałem. Podszedłem do niej bliżej i mocno otuliłem ją swoimi ramionami. Nie broniła się, po prostu się wtuliła mocząc moją bluzę swoimi łzami. Nie liczyło się to dla mnie, chciałem, żeby po prostu do nas wróciła.
-Zrobisz coś dla mnie.? Jest osoba, która bardzo chce Cię zobaczyć.. Przez cały ten czas obwiniał się, że w ten dzień.. że wtedy Cię zostawił.. W końcu widział Cię jako ostatni.-powiedziałem mając nadzieję, że się zgodzi. Po chwili namysłu kiwnęła nieśmiało głową, a ja złapałem jej delikatną dłoń po czym pociągnąłem w stronę windy.

~~~~~~

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział jedenasty.

~~~~~~~~~

-Biedactwo..-westchnęła Gabrielle siadając obok mnie na łóżku w moim nowym pokoju i wyciągając w moją stronę rękę z kubkiem gorącej czekolady. Zabrałam od niej ciepły napój po czym otuliłam porcelanowe naczynie zmarzniętymi dłońmi i przysunęłam je pod nos. Zaciągnęłam się zniewalającym zapachem kakao po czym westchnęłam.
-Dziękuję, że przyjęłaś mnie tutaj.-szepnęłam drżącym głosem spuszczając wzrok i zatapiając go w wirującej cieczy.- Ja już naprawdę nie miałam gdzie się podziać..-załkałam czując jak łzy ponownie zbierają się pod moimi powiekami.
-A rodzice.?-zapytała patrząc na mnie z czułością i troską.
-Ojciec jak to ojciec.. Praca.. Totalny brak czasu na wszystko. Matka.? Oh..-na mojej delikatnie zarysowanej buzi pojawił się grymas niezadowolenia.-Wyjechała do rodziny, ponieważ babcia jest w szpitalu.-wzruszyłam ramionami.-Wszystko był okej dopóki przeprowadziłam się do chłopaków, ale później..-mój głos niebezpiecznie zadrżał, a w oczach pojawiły się łzy.-Przepraszam..-udało mi się wydusić po czym zasłoniłam usta jedną dłonią. Pociągnęłam noskiem po czym zanurzyłam usta w czekoladzie.-Jest naprawdę pyszna..-skinęłam głową nie zwracając uwagi na łzy cieknące po moich policzkach, lecz dodatkowo wymuszając uśmiech.

*Niall*

Właśnie przechadzałem się między sklepowymi pułkami szukając czegoś co mogłoby zaspokoić mój głód, kiedy nagle usłyszałem jak mój telefon wydaje z siebie znaną mi melodyjkę. Wyciągnąłem go z kieszeni po czym spojrzałem na wyświetlacz. "Harry dzwoni" przeczytałem w myślach po czym przejechałem palcem po wyświetlaczu i przyłożyłem komórkę do ucha.
-Tak.?-odezwałem się zaciekawiony. Co było na tyle ważne, aby Hazza był zmuszony zakłócić moje zakupy..?
-Jasmine zniknęła.!-wykrzyknął do telefonu co sprawiło, że odsunąłem go na moment od ucha.
-Ej spokojnie.. Już wracam.. Wszystko opowiesz mi jak przyjadę.-rzuciłem pospiesznie po czym rozłączyłem się i wsunąłem przedmiot na swoje wcześniejsze miejsce. Chwyciłem jakiegokolwiek batonika po czym podbiegłem do kasy i wręczyłem kasjerce odpowiedni banknot. Ruszyłem truchtem do samochodu po czym odjechałem rozkoszując się smakiem karmelowego smakołyku.

-Nie rozumiem..-pokręciłem głową w momencie, kiedy Harry przedstawił plan wydarzeń mi, Liamowi oraz Louisowi.
-Ona mnie nienawidzi..-szatyn pokręcił głową po czym schował twarz w dłoniach.-To wszystko moja wina..-dodał smutno, a ja poklepałem lekko jego plecy, aby dodać mu otuchy.
-Gdzie mogła uciec.? I po co.?-zacząłem  myśleć na głos, lecz odpowiedzi nie znał żaden z nas.
-Myślę, że to przez Zayna.. Tylko on może sprawić, aby Jas wróciła, a w zaistniałej sytuacji będzie to trudne. Nie mówię, że nie możliwe, ale bardzo ciężkie do osiągnięcia.-westchnął, a ja przytaknąłem mu.
-Próbowaliście do niej dzwonić.?-zadałem pytanie, a Lou i Hazz spojrzeli na mnie jak na skończonego idiotę. Westchnąłem.- Wybaczcie, po prostu sie martwie..-załamałem ręce i spuściłem wzrok na swoje buty.
-Jak my wszyscy, brachu..-usłyszałem nad uchem głos Liama, który położył pokrzepiająco rękę na moim ramieniu. Nagle po schodach zszedł mulat, który spojrzał na nas zniesmaczony.
-Co jest.?-mruknął udając zainteresowanie po czym usiadł na kanapie obok loczka i spojrzał na każdego z nas.
-Ciebie to i tak nie obchodzi..-warknął Lou posyłając brunetowi groźne spojrzenie.
-Zamknij się złodzieju dziewczyn.!-odszczeknął mu się Malik, który ze złości zacisnął ręce w pięści.-Powie mi ktoś o co tu do cholery chodzi.?!-krzyknął w końcu, a ja poczułem jak w moich oczach zbierają sie słone krople. Podniosłem wzrok na chłopaka i zacisnąłem usta w cienką linijkę.
-Jasmine uciekła.-oznajmiłem głosem pozbawionym jakichkolwiek uczuć, a wyraz twarzy Zayna diametralnie zmienił się z wściekłego na załamanego. Nagle spuścił głowę i po prostu wyszedł z salonu po czym zamknął się ponownie w swoim pokoju.
-Najlepiej odciąć się od wszystkich i wypiąć dupe na przyjaciół.-mruknął ledwo zrozumiale Harry, który wstał i poszedł do kuchni.
-Zobaczycie.. Wszystko będzie okej..-rzucił Liam starając się nas pocieszyć. Podziwiałem go za spokój, który emitował z wszystkich jego słów, bo podziałały na mnie od razu.

*Jasmine*

-Jakbyś czegoś potrzebowała to daj znać.-powiedziała Gabi posyłając mi delikatny uśmiech po czym opuściła pokój zamykając za sobą drzwi. Opadłam bezwładnie na łóżko i wtuliłam twarz w czystą pościel, która pachniała fiołkowymi perfumami mojej przyjaciółki. Momentalnie łzy pojawiły się w moich oczach i zaczęły spływać w dół po moich policzkach tworząc mokre ścieżki. W tym momencie byłam totalnie bezsilna. Nie mogłam zrobić nic, żeby było jak dawniej, bo było już za późno. Przygryzłam dolną wargę, która drżała od pewnego czasu denerwując mnie tym. Zacisnęłam palce na kołdrze czując jak cała się trzęsę od emocji, które we mnie wrzały. Załkałam cicho mając nadzieję, że ten cały koszmar szybko się skończy, chociaż byłam pewna, że życie gra według własnych reguł. Spojrzałam na telefon, który co chwile dawał znać o nowych połączeniach lub wiadomościach. Chwyciłam go w końcu i cisnęłam nim w stronę ściany. Odbił się od niej po czym wylądował na panelach roztrzaskując się na kilka części. Sięgnęłam po laptopa, który schowany był w mojej torbie po czym wyciągnęłam go z niej i położyłam przed sobą. Otworzyłam go, nacisnęłam odpowiedni przycisk i czekałam, aż moim oczom pokaże się strona startowa. Kiedy w końcu ją zobaczyłam kliknęłam na zakładkę, która w tym momencie mnie interesowała, a ukazała mi się strona z newsami o chłopcach.
"Związek Zayna i Jasmine stał się przeszłością"
"Czyżby przyjaciel Zayna Malika zakończył Zasmine?"
"Zayn Malik znowu wolny.!" 
"Czy zdrada Jasmine Horan była powodem rozstania z jej chłopakiem Zaynem Malikiem?" 

Przełknęłam głośno ślinę po czym kliknęłam w jeden z linków i zaczęłam czytać artykuły. W jednym ukazano mnie jako podłą sukę, która zmienia chłopców jak rękawiczki, w innym stwierdzili zaś, że to Louis zawinił rozkochując mnie w sobie, a w kolejnym, że Zayn nie umiał docenić tego jakie miał szczęście i po prostu poddał się kończąc to co było między nami. Nie mogąc dłużej patrzeć na te bzdury wyszłam z tego i wcisnęłam ikonkę Facebooka. 436 wiadomości. Otworzyłam szeroko oczy po czym wcisnęłam obrazek przypominający dymek rozmowy i zaczęłam przeglądać wiadomości. Większości z nich były wulgarne w stosunku do mnie co tylko pogorszyło mój nastrój. Kilka odpowiednich kliknięć, a moje konto na tym portalu społecznościowym zniknęło raz na zawsze. Tak samo postąpiłam w przypadku innych stron. Jasmine Horan zniknęła całkowicie ze świata internetu, no prawie.  
  Kolejne tygodnie minęły podobnie. Starałam się całkowicie zniknąć z mediów, nie pokazywać się i zacząć żyć od nowa co było cholernie trudne, bo paparazzi czaili się na każdym kroku. Zmieniłam trochę swój wygląd, a mój charakter.. No cóż.. Różnił się wiele od tego którym byłam obdarzona od początku. Zmieniłam numer telefonu i raczej nie przedstawiałam się nikomu imieniem i nazwiskiem. 
-Wszystkiego najlepszego.!-usłyszałam co momentalnie mnie obudziło. Podniosłam się na łokciach i mrużąc oczy zmierzyłam wzrokiem osoby, które znajdowały się w moim pokoju. Gabrielle, ciocia Cynthia, Carlos, Finn, Samantha oraz wujek Georg. Uśmiechnęłam się na widok bliskich mi osób, a kiedy ujrzałam tort trzymany przez moją przyjaciółkę błyskawicznie wstałam z łóżka.
-Ojeju.! Jesteście tacy kochani.!-ucieszyłam się przytulając każdego po kolei. Wszyscy wręczyli mi drobne upominki, za które dozgonnie byłam im wdzięczna, bo wcale nie zasłużyłam na żadne prezenty o czym nie zapomniałam ich poinformować. 
-Przestań pleść głupoty.!-zaśmiała się starsza kobieta o brązowych oczach i krótkich blond włosach tuląc mnie do siebie. Może nie byli moją rodziną, ale w tym momencie ja tak ich traktowałam..W końcu moi rodzice nie wiedzieli gdzie jestem i miałam nadzieję, że nie dowiedzą się zbyt prędko. Zeszliśmy do salonu i każdy podczas rozmowy rozkoszował się kawałkiem ciasta, które zostało mu przydzielone. Było niesamowite, a w dodatku czekoladowe co sprawiało, że je pokochałam. W końcu spojrzałam od niechcenia na zegarek.
-O Mój Boże.! Już tak późno.?!-gwałtownie wstałam z miejsca i przyłożyłam dłoń do ust zasłaniając je ze zdziwienia.-Dziękuję wam za wszystko, jesteście wspaniali.!-powiedziałam pospieszenie.-Ale muszę iść do pracy..-jęknęłam po czym odłożyłam opróżniony talerzyk i popędziłam do swojego pokoju. Ubrałam się w krótkie szorty,  podkoszulek z napisem "No boys, No problem", a na nogi wsunęłam białe Conversy po czym podeszłam do lusterka, aby zrobić lekki make up. Wzdłuż powieki machnęłam kreski e-linerem, a rzęsy pociągnęłam tuszem wydłużającym, dzięki czemu moje oczy zrobiły się bardziej wyraźne i większe. Usta musnęłam lekko brzoskwiniowym błyszczykiem, który należał do moich ulubionych po czym chwyciłam swoją torbę i opuściłam pokój. Zbiegłam ostrożnie ze schodów kierując się do drzwi i rzucając po drodze "Kocham was, paa.!" i zamykając za sobą ciężkie, dębowe drzwi. Wsiadłam do samochodu po czym prędko odjechałam w stronę Starbucksa.

-Alex tak strasznie przepraszam za spóźnienie, ale dzisiaj są..-chciałam się jakoś wytłumaczyć, ale nie było mi to dane, bo chłopak z brunatnymi włosami staną przede mną z uśmiechem trzymając ręce z tyłu.
-Wszystkiego najlepszego Jas.-powiedział po czym wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, a ja zaśmiałam się lekko.
-Jejku dziękuję.-przytuliłam kolegę co musiało wyglądać dość zabawnie, bo był ode mnie o wiele wyższy, a na dodatek był moim szefem.-Naprawdę nie trzeba było..-pokręciłam głową widząc jak wyciąga w moją stronę rękę w małym pakunkiem.
-Oj daj spokój. To drobiazg.-puścił mi oczko, a ja ponownie podziękowałam odbierając paczuszkę i wkładając ją do torby.-A teraz.. Do roboty Horan.-zaśmiał się klepiąc mnie w tyłek, a ja wybuchłam śmiechem. Nie było to nic nowego, bo robił tak bardzo często w stosunku do mnie. Myślę, że było to pretekstem, aby po prostu mnie dotknąć. Przyzwyczaiłam się. Weszłam za kasę ubierając wcześniej na siebie moje wdzianko i stanęłam przy wolnej kasie.
-Dzień Dobry, w czym mogę pomóc.?-zapytałam wystukując coś na kasie i nie patrząc na klienta.
-Nie wierze..-usłyszałam nad głową znajomy głos. Uniosłam wzrok ku górze i ujrzałam twarz Payne'a. Od razu zbladłam i poczułam jak obraz przed moimi oczami się lekko rozmywa, ale szybko zacisnęłam dłonie na ladzie i odchrząknęłam znacznie.
-Więc w czym mogę pomóc.?-zapytałam stanowczo patrząc na twarz klienta. Nie dawałam po sobie poznać, że to ja ani że go kojarzę. Spojrzał na mnie lekko zakłopotany i zdziwiony.
-Poproszę Capuccino, dwa razy.-rzucił lekko nadal nie odrywając ode mnie wzroku, a ja kiwnęłam głową, wystukując odpowiednie numerki na kasie po czym poszłam po zamówienie. Wróciłam i postawiłam je przed Liamem szczerząc się jak głupi do sera co było wymagane w mojej pracy.
-Należy się 8,50.- oznajmiłam, a szatyn wręczył mi odpowiedni banknot. Wydałam mu resztę i uśmiechnęłam się do niego sztucznie.-Dziękuję i zapraszam ponownie.-mruknęłam z przesadną słodkością. Chłopak odszedł w kierunku stolika, przy którym widziałam również jego.. Poczułam jak wielka gula staje w moim gardle uniemożliwiając mi tym samym przełknięcie śliny i oddychanie. Szybko obsłużyłam kilku kolejnych klientów po czym zamknęłam kasę i schowałam się za ścianą z kafelków.
-Wszystko w porządku.?-zapytała Sue, która pracowała tu ze mną. Przygryzłam nerwowo dolną wargę i bawiąc się swoimi palcami pokiwałam głową.-Ej Jassie widze, że coś jest nie tak..-położyła mi dłoń na ramieniu, a ja nabrałam powietrza w płuca po czym wypuściłam je z cichutkim świstem.
-To nic takiego. Po prostu źle się poczułam.-przymknęłam oczy czując jak kręci mi się w głowie.

*Liam* 

Patrzyłem na nią, ale ona tak po prostu to ignorowała traktując mnie jak zwykłego klienta. Wziąłem dwa plastikowe kubeczki po czym wróciłem do swojego stolika i usiadłem przy nim podając brunetowi jego kawę. Pociągnąłem łyka gorącego trunku po czym westchnąłem wpatrując się w nieobecny punkt gdzieś po prawej stronie.
-Co jest.?-rozbrzmiał głos mulata, który od dłuższego czasu mi się przyglądał. Skierowałem na niego swoje brązowe tęczówki po czym pokręciłem głową przełykając kolejny łyk Capuccino.
-Po prostu..-chciałem wymyślić odpowiedź, która mogłaby go usatysfakcjonować, ale nic nie mogłem znaleźć. Nagle podeszła do nas blondynka po czym zajęła miejsce obok Zayna i wtuliła się w jego ramię.
-Chcesz łyka.?-zapytał z czułością Zayn swojej dziewczyny, a ja spuściłem wzrok nie móc patrzeć na tę całą szopkę, którą odstawiali. Rzuciłem spojrzenie jeszcze raz w stronę kasy, a w której kupowałem, lecz nie było jej tam. Zobaczyłem za to jak dyskretnie stara się wyjść z kawiarni, lecz zatrzymała się, aby spojrzeć na Zayna i Perrie. Jej twarz zrobiła się blada, kiedy chłopak złożył czuły pocałunek na ustach dziewczyny. Szybko przytrzymała się ściany, a ja pospiesznie wypiłem swoją kawę po czym bez słowa wstałem i popędziłem w stronę blondynki.
-Jas to nie jest tak jak Ci sie wydaje, naprawdę..-zacząłem jej tłumaczyć, ale ona nawet na mnie nie patrzyła. Kiedy w końcu nagrodziła mnie swoim spojrzeniem zobaczyłem w jej oczach ból i żal.
-Po co tu przyjechaliście.?-szepnęła głosem lodowatym jak zimowe noce co nie powiem.. bardzo mnie zaskoczyło. Zmierzyłem ją wzrokiem. Nie była już tą delikatną i czułą nastolatką, którą znałem zanim zniknęła. W końcu dzisiaj skończyła 18 lat.
-Nie mów nikomu, że tutaj jestem..-wysyczała przez zęby posyłając mi ostrzegawcze spojrzenie, kiedy nie usłyszała ode mnie odpowiedzi. Skinąłem głową, a ona ściągnęła z siebie koszulę i cisnęła nią w stronę wejścia dla personelu.-Mnie tutaj nie było.-przypomniała po czym wyminęła mnie i ruszyła w swoją stronę.
-Wszystkiego najlepszego.!-zawołałem za nią, a ona na moment się zatrzymała po czym niepewnie odwróciła się w moją stronę. Z jej ust mogłem wyczytać nieme "Dziękuję", a po chwili kontynuowała swój marsz. Zrezygnowany wróciłem do przyjaciela i schowałem twarz w dłoniach zajmując swoje wcześniejsze miejsce.
-Co jest z Tobą, stary.?-zapytał w końcu Malik, a ja spojrzałem na niego wrogo po czym westchnąłem.
-Ciebie i tak by to nie zainteresowało..-powtórzyłem słowa Louisa z dnia, w którym wszystko się zmieniło. Nasz zespół to już nie jest to samo. Niall nie może sobie poradzić po stracie siostry, tak jak Lou po stracie przyjaciółki. Są nie do życia i jedynym tematem w domu teraz to Jasmine Horan. Od tamtego dnia o niczym innym nie mówią. Harry.? Dołącza się często do ich rozmów, ale częściej siedzi w swoim pokoju starając się znaleźć w internecie cokolwiek na temat przyjaciółki. Nadal nie traci nadziei. Również nie było mi lekko, ale zachowywałem zimną krew starając się doprowadzić resztę do porządku. Na próżno. Jedynie Zayn żyje dalej. Znalazł sobie nową dziewczynę, która nie dorasta Jasmine do pięt. Nie rozumiem go.. Zmienił się, a teraz jest taką typową gwiazdeczką. Ma dziewczynę, którą niby kocha, a tak naprawdę są ze sobą tylko po to, żeby było głośno w mediach. Ja natomiast poznałem Danielle, która teraz stała się moją przyjaciółką, bardzo bliską. Gdyby nie ona pewnie dołączył bym do Louisa i Nialla.
-Dobra.. Mam dość.-rzuciłem wstając ze swojego miejsca.-Wracam do hotelu.-oznajmiłem krzywiąc się lekko i zostawiając zdziwioną parkę sam na sam.

~~~~~~

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział dziesiąty.

~~~~~~~~~

Coraz więcej błyskawic rozcinało granatowe, mocno zachmurzone niebo. Biegłam przed siebie czując jak słone łzy ciekną po moich policzkach. Na szczęście deszcz sprawił, że były one całkowicie niewidoczne. Zwolniłam kroku, kiedy znalazłam się w prawie całkowicie opustoszałym parku. Ostatni ludzie zaskoczeni nagłą zmianą pogody starali się ostrożnie wydostać z parku, który był teraz bardzo niebezpieczny ze względu na dużą ilość drzew. Mi one całkowicie nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie. Podeszłam pod potężny dąb i usiadłam pod nim kuląc się z zimna. Łkałam cichutko i przyglądałam się kroplom deszczu, których z każdą chwilą odbijało się od ziemi coraz więcej. Moja skóra była mokra, zimna oraz pokryta gęsią skórką, ale nie liczyło się to dla mnie. Ważne było teraz to, żeby znaleźć się jak najdalej od ludzi i od pieprzonej rzeczywistości, która mnie otaczała. Zayn.. Mój sens życia.. Nienawidzi mnie, bo myśli, że go zdradziłam co jest nie prawdą.. Jeśli nie ma jego w moim życiu to nie mam po co tutaj być. Przypomniałam sobie nagle o Gabi, która wyjechała na kilka miesięcy do rodziny w Marsylii, czyli w jednym z większych miast Francji. Wyciągnęłam z kieszeni swój telefon i wystukałam numer do przyjaciółki.
-Halo.?-odebrała po trzech sygnałach.-Jas.?
-Hej Gabi.-wydukałam drżącym głosem.-Czy mogę zamieszkać z Tobą na jakiś czas.?-zapytałam czując jak głos mi się łamie.
-Jasne, ale co się stało.?-zapytała z troską.
-Opowiem Ci wszystko jak przyjadę. -szepnęłam trzęsąc się z zimna.
-Okej. Załatwię Ci bilety kochanie. Zadzwonię później, żeby wszystko Ci powiedzieć na temat wylotu. -powiedziała, a ja przytaknęłam i rozłączyłam się. Wstałam i idąc powoli skierowałam się w stronę domu chłopców. Weszłam do środka starając się być niezauważoną, niestety.. Nie udało się.
-Jasmine..Co sie stało.?-usłyszałam przerażony głos Harrego. Skierowałam na niego swój wzrok i wymusiłam uśmiech.
-Deszcz mnie złapał.-wyszeptałam udając, że jest okej po czym weszłam do swojego pokoju i spakowałam wszystkie swoje rzeczy, dokładnie co do jednej. Nagle drzwi do mojego królestwa się otwarły.
-Powiedz mi co się stało.-powiedział stanowczo loczek, a ja zacisnęłam palce na krawędzi mojego przemoczonego podkoszulka po czym zdjęłam go, aby przebrać się w coś suchego i czystego. Nie zważałam na to, że zielonooki patrzy na mnie i oczekuje jakiejś odpowiedzi. Założyłam również nowe i ciepłe spodnie po czym spięłam mokre włosy w koka. Nagle Harry zmaterializował się tuż przede mną i chwycił mnie za oba nadgarstki.
-Wszystko w porządku.-oznajmiłam nie patrząc na jego twarz, ale starając się uśmiechnąć.
-Znam Cię na tyle dobrze, aby stwierdzić bez zawahania, że łżesz. Jak pies..- oznajmił mrużąc oczy i zbliżając swoją twarz do mojej, abym w końcu na niego spojrzała. Wiedziałam, że jeśli to zrobię nie będę mogła powstrzymać łez, będę musiała mu wszystko powiedzieć i nici z mojego wyjazdu. Dlatego musiałam zrobić coś co zrani i jego i mnie. Nie potrafiłam, ale musiałam.
-Harry zostaw mnie w spokoju.-warknęłam niczym zimna suka, którą nigdy nie udało mi się być.-Puść mnie i nigdy więcej się do mnie nie odzywaj.-wysyczałam przez zęby zaciskając mocno oczy, aby nie widzieć wyrazu jego twarzy.
-Jasmine..-mruknął chłopak lekko zdezorientowany rozluźniając lekko uścisk.
-Wypad.! Już.!-krzyknęłam, ale na niego nie nie zadziałało zbytnio. Jedynie jeszcze odrobinkę słabiej trzymał moje nadgarstki.-Ja pierdole.! Harry nienawidzę Cie.! Wypieprzaj z mojego pokoju.!-wrzasnęłam nadal na niego nie patrząc. To co teraz powiedziałam sprawiło, że cholernie zabolało mnie serce, mimo to Harold nadal stał przede mną.
-Kłamiesz. Powiedz mi to jeszcze raz patrząc prosto w moje oczy. Wtedy wyjdę i już nigdy nie będę zajmował Twojego cennego czasu.-syknął z lekką irytacją. Wyszarpałam dłonie z jego uścisku i pchnęłam go lekko do tyłu.
-Nie rozumiesz, że nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.?!-krzyknęłam ponownie, a on pokręcił głową na znak zaprzeczenia. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.-Harry.. Proszę.. Po prostu stąd wyjdź..-szepnęłam szlochając na co chłopak mocno mnie do siebie przytulił. Nie protestowałam.
-Ciii.. Spokojnie Jas.. No już już.. Cii..-szeptał w moje włosy próbując mnie uspokoić dodatkowym gładzeniem moich pleców.
-Przepraszam Harry..-oznajmiłam i odsunęłam się od niego.-Mam do Ciebie prośbę.. Przyniesiesz mi trochę mleka.?-zapytałam ocierając słone kropelki z moich policzków.
-Chyba właśnie się skończyło..-westchnął drapiąc się lekko po skroni. Spuściłam smutna wzrok na swoje stopy.-Ale to nic. Pojadę po nie do sklepu. Daj mi 5 minut, zaraz wracam.-uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam ten gest, lecz dużo słabiej. Chłopak wyszedł z mojego pokoju, a ja tylko czekałam na sygnał odpalanego samochodu. Kiedy go usłyszałam szybko chwyciłam rączkę walizki i ostatni raz zerkając na pomieszczenie pognałam w stronę schodów. Po cichu zniosłam walizkę i opuściłam dom One Direction po czym pognałam w stronę taksówki, którą akurat zobaczyłam. Zapytałam kierowcę przy mógłby mnie podwieźć na lotnisko, a on pokiwał głową, więc wpakował moją walizkę do bagażnika i usiadł za kółkiem, a ja z tyłu zapięłam pas czekając z niecierpliwością na telefon lub sms'a od Gabi, która miałami przekazać informacje na temat wylotu. Nagle usłyszałam tak długo wyczekiwany dźwięk przychodzącej wiadomości. Odczytałam ją szybko i odetchnęłam z ulgą kiedy okazało się, że mam jeszcze 1,5 godziny czasu.
Kiedy wysiadłam z taksówki, zapłaciłam kierowcy i żegnając się z nim podziękowałam na co on się uśmiechnął. Zerknęłam na telefon. Miałam jeszcze 1 godzinę 20 minut. Popędziłam w stronę punktu informacji, aby odebrać bilet. Kiedy już to zrobiłam poszłam oddać bagaż, a następnie przeszłam niezbędne na lotnisku przeszukiwania itp.
  Usiadłam na swoim miejscu w samolocie po czym oparłam głowę o ściankę machiny i przymknęłam oczy. Spod zamkniętych powiek wydostało się kilka słonych kropel, które spłynęły swobodnie w dół po mojej twarzy zostawiając na niej mokre ślady.
-Wszystko w porządku.?-usłyszałam zatroskany głos stewardessy. Pokiwałam głową posyłając jej wymuszony uśmiech po czym wróciłam do swojej wcześniejszej pozycji czekając aż maszyna wzbije się w powietrze, a ja będę mogła spokojnie odpłynąć w krainę snów. Niestety my wystartowaliśmy, a ja nadal nie mogłam zmrużyć oka. W końcu zrezygnowana wyciągnęłam mp4 i słuchawki po czym zaczęłam szukać odpowiedniej nutki, która mogłaby mnie choć trochę podtrzymać na duchu. Stało się jednak inaczej, gdyż natrafiłam na piosenkę Little Things. Chciałam ją natychmiast wyłączyć, ale coś jednak mnie od tego powstrzymało. Wsłuchałam się w słowa, które wyśpiewał brunet o magicznym głosie. "Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie." Poczułam nagle jak moja warga zaczyna drżeć, a ja mam ochotę uciec z tego pieprzonego samolotu i wrócić do domu. Przeprosić za wszystko i postarać się, aby było jak dawniej.. Wiedziałam jednak, że to już jest nie możliwe.
-"Nigdy nie będziesz kochać siebie, choć w połowie tak mocno jak ja kocham Ciebie. Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie, Ale chcę by tak było. Jeśli pokażę Ci, że jestem tu dla Ciebie. Może pokochasz siebie tak jak ja kocham Ciebie."-zaśpiewałam cichutko pod nosem razem z moim bratem. Nawet nie zauważyłam, kiedy wtuliłam się w ramiona Morfeusza i zasnęłam.

Obudziłam się, kiedy usłyszałam słowa pilota w głośniku, którymi serdecznie dziękował nam za lot i takie tam. Wstałam ze swojego siedzenia i poszłam odebrać swój bagaż. Wyciągnęłam telefon, aby poinformować przyjaciółkę o moim przybyciu, lecz to co zobaczyłam sprawiło, że wytrzeszczyłam oczy. 67 nieodebranych oraz 42 wiadomości. Zignorowałam je i wysłałam Gabrielle sms'a po czym wyłączyłam telefon i wsunęłam go do tylnej kieszeni spodni. Trzeba będzie zmienić numer.. pomyślałam co wydawało mi się odpowiednim rozwiązaniem w tej sytuacji.
  Wyszłam przed lotnisko, a moim oczom ukazała się zgrabna brunetka ubrana w dopasowane spodnie dżisnowe, luźny podkoszulek oraz trampki w kolorze czarnym. Na nosie miała okulary przeciwsłoneczne, lecz kiedy tylko mnie zobaczyła zdjęła je i pomachała mi. Popędziłam w jej stronę ciągnąc za sobą bordową walizkę, aby po chwili ją puścić i wpaść w ramiona przyjaciółki.
-No to kochanie wsiadaj i opowiadaj.-powiedziała, a ja spojrzałam smutno na jej twarz i kiwnęłam głową. Wiedziałam, że będzie mi cholernie ciężko o tym mówić, ale przysięgłam, że nikt oprócz niej się o tym nie dowie. Przynajmniej na razie..

~~~~~~