niedziela, 22 września 2013

Rozdział dwudziesty drugi [cz. 2]

UWAGA! W ROZDZIALE CO NIECO POMIESZAMY. W WASZYCH RĘKACH ZOSTAWIAM LOSY BOHATERÓW. NAPISZE DWIE RÓŻNE CZĘŚCI TEGO ROZDZIAŁU, A WY WYBIERZECIE TĄ, KTÓRA WAM SIĘ BARDZIEJ SPODOBA I TAK BĘDĘ KONTYNUOWAŁA BLOGA. W KOMENTARZACH WPISUJCIE NUMEREK WYBRANEJ CZĘŚCI. A TERAZ? ZAPRASZAM DO CZYTANIA ! 
~~~~~~~
Część 1.
~~~~~~~
Od tego zajścia minęło kilka dni. Dokładnie 4. Facet zwany ojcem Nialla poszedł siedzieć. Okazało się, że już nie raz używał przemocy w stosunku do mamy. Na szczęście już jest dobrze. A co ze mną ? Jesteście ciekawi ? Cóż.. Fizycznie jak najbardziej, jest okej, jednak psychicznie..  Z każdym dniem coraz gorzej.
-Jassss...-jęknął chłopak rzucając się na łóżku tuż obok mnie. Uśmiechnęłam się na jego widok. Przekręciłam się na plecy i spojrzałam na jego twarz. Patrzył na mnie, a jego kąciki ust były uniesione do góry. Nagle zrobił taki manewr, że złapał mnie w pasie i obrócił w ten sposób, że w ułamek sekundy leżałam na nim. Zaśmiałam się kręcąc głową z politowaniem.
-Świr..-poszarpałam jego włosy, na co zrobił minkę zbitego psiaka. Schyliłam się nad nim i musnęłam lekko jego nos. Od razu zrobił się pogodny. Jego uśmiech był niesamowity.. Słodki, czuły, wesoły.. Piękny.. Zaraz, zaraz.. Stop.

*Niall*

Patrzyłem na jej delikatną twarz. Uśmiechała się do mnie. Coś wspaniałego.. Kiedy poczułem jak całuje mnie w nos zaśmiałem się po cichu. Wyszczerzyłem się jak głupi, nigdy tego nie robiłem, ale w tym momencie nie panowałem nad sobą. Nie przy Jasmine. Moja, mała siostrzyczka. Nagle zauważyłem jakby się do mnie zbliżała, jednak nie.. to ja zbliżyłem się do niej. Zamknąłem oczy i musnąłem jej usta. Były takie słodkie i delikatne..

*Jasmine*

Pocałował mnie. Nie broniłam się. Nie miałam na to ochoty. Odwzajemniłam jego pocałunek bojąc się, że mój brzuch eksploduje, dzięki czemu motyle ze środka wyfruną zyskując wolność. Kąciki moich ust mimowolnie uniosły się do góry. Niestety wszystko co piękne, szybko się kończy.
-Niall.. Co my wyprawiamy..-szepnęłam odsuwając się od brata. No właśnie.. Jesteśmy rodzeństwem, a on mnie pocałował. To nie jego wina. W końcu nie broniłam się. Odwróciłam wzrok i usłyszałam westchnięcie chłopaka.
-Kocham Cię. Wiem, że to może być dziwne, nawet bardzo, ale.. Naprawdę Cię kocham.-usłyszałam. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, ale jakoś tak poczułam ciepło słysząc słowa, którymi mnie obdarzył. On mnie kochał. Ja jego też.. Ale to nie mogło się udać. Nie. Nie w naszej sytuacji.
-Ja Ciebie też..-wyszeptałam mimowolnie. Kurcze.. Czy ja naprawdę powiedziałam to na głos? No nie. Uśmiechnął się delikatnie po czym podniósł się do pozycji siedzącej i przytulił mnie jakby nigdy nic.
-Może to jakiś znak, że do tej pory nie znalazłem właściwej dziewczyny? Może to my powinniśmy być razem?-mówił z takim przekonaniem, że zaczynałam mu wierzyć. Jego twarz tryskała radością na wszystkie strony.-Przecież Tobie także nie układało się odkąd rozstałaś się z Zaynem.. Może to właśnie o to chodzi.. Wiem, wiem że to szalone, ale najwyraźniej tak musi być..-spojrzał na mnie z taką czułością.. Zdziwiło mnie, że kiedy wypowiedział imię mojego byłego chłopaka wcale mnie to nie poruszyło.. Ehh.. Nagle sobie przypomniałam.. Louis. Co on sobie o tym pomyśli ? Znienawidzi mnie!
-Niall.. Co inni o tym pomyślą.. Przecież.. Ja jestem Twoją siostrą..-spuściłam wzrok. Podniósł mój podbródek, abym mogła spojrzeć na jego twarz.
-Nikomu nie musimy mówić. Przynajmniej na razie..-powiedział spokojnie. Zagryzłam lekko dolną wargę i przymknęłam oczy. Musiałam to przemyśleć, niestety moje serce i rozum już wybrały.
-Zgadzam się..-wymsknęło się z moich ust. Popatrzyłam na niego swoimi błękitnymi oczami. Najpierw zobaczyłam wspaniały uśmiech, a później nasze usta połączyły się w najpiękniejszym pocałunku jaki do tej pory dane mi było poczuć.

~~~~~~
Część 2.
~~~~~~

Wszystko poszło nie tak.! Nie tak.! Obudziłam się w pokoju Nialla. Siedział załamany chowając twarz w dłoniach na rogu swojego łóżka. Podniosłam się delikatnie na łokciach. Chyba wyczuł mój ruch, bo spojrzał na mnie. Był trochę poturbowany, miał poczochrane włosy i lekko czerwone niektóre części ciała.
-Jak się czujesz? -zapytał z nutką troski w głosie, a ja odkaszlnęłam i pokręciłam delikatnie głową. W mgnieniu oka znalazłam się przy nim sprawdzając czy na pewno nic mu nie jest.
-Ej, nic mi nie jest. Pytałem czy z Tobą wszystko okej.. -mruknął lekko rozbawiony moją reakcją. Uklękłam przed nim i podniosłam jego podbródek do góry po czym przekręciłam jego głowę w prawo, później w lewo.
-Ile widzisz palców? -zapytałam wyciągając przed jego oczami trzy palce. Parsknął śmiechem, a ja zmarszczyłam lekko brwi.
-Nic mi nie jest Jasmine. -westchnął, a ja odetchnęłam z ulgą dając mu spokój i siadając na podłodze na przeciwko niego.
-Przepraszam. -powiedziałam smutno spuszczając wzrok na swoje dłonie. Mój lakier na paznokciach wydawał mi się w tym momencie niesamowicie interesujący. Niestety nie długo trwało moje zachwycanie się lakierem, ponieważ Niall zmusił mnie do spojrzenia na niego. Skierował moją twarz tak, aby mógł mi się przyjrzeć.
-Za co przepraszasz? -zdziwił się. To pytanie z jego ust wyleciało z tak absurdalnym tonem, że aż sama się pogubiłam. Zrobiłam zakłopotaną minę i wzruszyłam ramionami niewinnie.
-Narobiłam niezłego bigosu..-oznajmiłam. Wiem, że używanie porównań w formie jedzenia przy moim braciszku nie było najlepszym pomysłem, ale myślę, że w tej sytuacji zachowa się poważnie.
-Absolutnie nie Ty tutaj zawiniłaś.. To Clark napaprał w naszym życiu. -powiedział gładząc lekko mój policzek i uśmiechając się do mnie lekko.
-Gdybym nie wróciła i nie namieszała Ci w głowie mówiąc kim naprawdę jesteś to nie byłoby całej tej sytuacji !-podniosłam głos i zrobiłam naburmuszoną minę. Często tak robiłam, kiedy byłam mała, a rodzice nie chcieli kupić mi jakiejś zabawki. Doskonale wiedziałam czemu tego nie robili. Dzień lub dwa, ona leżałaby gdzieś z resztą rupieci, a ja chciałabym następną. Cóż. Byłam dzieckiem to nie moja wina..
-Dobrze, że wróciłaś i wcale nie namieszałaś.. Wręcz przeciwnie.. Gdyby nie Ty żyłbym w kłamstwie !-powiedział starając się mnie jakoś przekonać, ale ja nadal swoje. Już chciałam odpowiedzieć, kiedy nagle ktoś wpadł do pokoju jak burza. Obydwoje skierowaliśmy ku niemu oczy i chyba obydwoje byliśmy równie zaskoczeni jego obecnością. Rozchyliłam usta, do których już po chwili przywarł całując je zachłannie. Chciałam coś zrobić. Cokolwiek. Jednak nie byłam w stanie, moje ciało sparaliżował szok.
~~~~~~~~



3 komentarze: