poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział dwudziesty pierwszy [cz. 2]

~~~~~~~

Chwyciłam za kartonik mleka i wlałam częściowo jego zawartość do miseczki po czym odłożyłam na swoje miejsce. Złapałam za łyżkę i zaczęłam jeść płatki. Niechętnie wsuwałam czekoladowe chrupki, gdyż ciągle myśląc o tym co się wydarzyło dwa dni temu robiło mi się niedobrze.
-Hej siostra !-usłyszałam radosny głos blondaska. Kącik moich ust nieznacznie się podniósł, a ja spuściłam wzrok na śniadanie, które było zjedzone dopiero do połowy.
-Cześć..-mruknęłam udając, że wcale nie jestem smutna tylko śpiąca. Ziewnęłam, a Niall usiadł na przeciwko mnie ze swoim jedzeniem.
-Nie wyspałaś się?-uniósł jedną z brwi ku górze gryząc kawałek kanapki. Kiwnęłam głową przymykając oczy i połykając to co miałam w buzi. Po dziesięciu minutach wstałam od stołu i pozmywałam po sobie. Już chciałam wyjść z kuchni, kiedy nagle Niall złapał mnie za rękę. Syknęłam z bólu, gdyż to właśnie na tej dłoni znajdywały się ślady od papierosów. Spojrzałam niechętnie na jego twarz, na której znalazły się dwa uczucia ze sobą pomieszane, a mianowicie zdziwienie i troska.
-Coś nie tak?-zapytał ukradkiem patrząc na mój nadgarstek. Pokręciłam głową, ale nie dał za wygraną. Podciągnął rękaw mojej bluzy do góry, a naszym oczom ukazały się ślady w kształcie niedużych kółek.
-Kto Ci to zrobił ?-zapytał ostro nadal nie puszczając mnie i zatapiając we mnie parę błękitnych oczu. Po moim policzku spłynęła łza.
-Nikt.-pokręciłam głową. W duchu byłam na siebie wściekła. Nie umiałam ukrywać tego, że coś jest nie tak.. DLACZEGO ?!
-Powiedz.- rozkazał stanowczo. To już nie chodziło o to, że się boję, ale kiedy mu powiem.. Jemu może stać się krzywda. Przecież ten facet jest psychopatą ! Skrzywdzi każdego bez skrupułów..
-Nie mogę, rozumiesz? Nie mogę!-krzyknęłam i wyrwałam z trudem rękę w z jego uścisku. Pobiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. To wszystko moja wina. Mogłam nic mu nie mówić, kiedy dowiedziałam się, że żyje. Powinnam podziękować za uratowanie dupy i dać mu spokój. Zapomnieć. Ale nie dałam rady.. Za bardzo go kocham.. Wtuliłam twarz w poduszkę i zaczęłam płakać. Zaciskając palce na pościeli starałam się uspokoić, lecz nie pomagało. Nic nie pomagało. Mocno zacisnęłam oczy starając się jakoś obudzić z tego pieprzonego koszmaru.

-Jas.. Proszę..-Nial nadal drążył ten sam temat. Starał się mnie przekonać do tego, abym ujawniła mu rąbka tajemnicy, jednak wiedziałam jak to się skończy. Nie. Nie mogę mu powiedzieć. Uniosłam na niego parę błękitnych tęczówek przepełnionych zmęczeniem po czym westchnęłam i pokręciłam głową na boki. -Jas.. Proszę, noo !-jęknął opadając na łóżko tuż obok mnie. Nie rozumiem dlaczego się tak o mnie martwił.. No okej.. Jestem jego siostrą, ale to nie jest powód.. Chyba. Położył swoją dużą rękę na mojej mniejszej i delikatnie ją ścisnął. Drugą pogładził mój blady policzek. Nie wytrzymałam.
-Twój ojciec. Twój ojciec mi to zrobił-wyrwało się z moich ust. Kiedy jego oczy powiększyły się, a w tęczówkach pojawiły się iskierki złości puścił moją dłoń i wstał z łóżka.
-Zostań tu, Jasmine. -mruknął cicho wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi z hukiem. Nie. Nie mogę na to pozwolić. Szybko wstałam na równe nogi i popędziłam za nim.
-Ty skurwielu ! Odpieprz się od Jasmine !-warknął popychając mężczyznę, który właśnie wychodził z kuchni. Zamiast zareagować ostro wybuchnął śmiechem.
-Ta suczka jest bardzo nie grzeczna. Spotka ją kara za nie trzymanie mordy na kłódkę.-warknął sucho po czym odepchnął Nialla, który poleciał na ścianę. Otrzepał się i rzucił się z pięściami na mężczyznę. Jeszcze nigdy nie widziałam tego jakże pogodnego blondaska kochającego jedzenie w takim stanie.
-Nie! Uspokójcie się!-zawołałam rozpaczliwie stojąc na schodach chowając twarz w dłoniach. To wszystko moja wina.. Moja pieprzona wina !-NIALL!-krzyknęłam na cały regulator. Nagle jakby się opamiętał i szybko wstał z ojca po czym rozluźnił swoje ręce. Facet lekko poturbowany podniósł się resztkami sił i podszedł do mnie. Mocno uderzył mnie w twarz, a już chwilę później była tylko ciemność.

~~~~~~

1 komentarz: