poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział osiemnasty [cz. 2]

~~~~~~~

Stanęłam przed drzwiami i sięgnęłam do kieszeni po klucz po czym wsunęłam go w dziurę i przekręciłam. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka zamykając za sobą. Zdjęłam buty i bluzę po czym ruszyłam wgłąb domu.
-Hej mamo.-uśmiechnęłam się do kobiety siedzącej w salonie. Uniosła na mnie swój wzrok, a ja lekko się zdziwiłam. Była smutna.
-Co się stało.?-zapytałam robiąc kilka kroków w jej stronę. Otarła łzy z policzków i odkaszlnęła po czym zabrała głos.
-Rozmawiałam z nim.. Znienawidził mnie..-wyjaśniła łamiącym się głosem. Posłałam jej spojrzenie pełne współczucia i westchnęłam.
-Gdzie jest.?-zapytałam krótko mając nadzieję na rozmowę z bratem.
-U siebie.-odparła cicho i schowała twarz w dłoniach.
-Będzie dobrze, zobaczysz..-szepnęłam i jeszcze chwilę stałam w miejscu. W końcu poszłam do pokoju Nialla. Zatrzymałam się przed wejściem i zapukałam. Niestety odpowiedziała mi głucha cisza, więc postanowiłam nie czekać i przekroczyć próg.
-Niall..-szepnęłam widząc blondyna. Stał i z uwagą przyglądał się widokowi za oknem. Nie zwrócił uwagi na moją obecność, więc podeszłam do niego i złapałam jego dłoń.
-Już rozumiem o czym mówiłaś.. Rodzice uśmiercili Nialla Horana, gwiazdeczkę, żeby mieć normalnego syneczka. Jamesa Horana.-warknął, a ja usłyszałam jak minimalnie łamie mu się głos.
-Niall..-szepnęłam kręcąc głową. Chciałam jakoś ich usprawiedliwić, ale nagle zdałam sobie z czegoś sprawę. -Kim jest ten mężczyzna.?-zapytałam, a jego wzrok zatrzymał się na mojej twarzy.
-Nowy tatuś. Poprzedni odszedł z młodszą, kiedy okazało się, że jest w ciąży.-mruknął głosem pozbawionym uczuć i ponownie spojrzał przed siebie. Mruknęłam ciche "Mhm" i oparłam głowę na jego ramieniu.
-Nie miej za złe tego mamie. Ona chciała dobrze.. Też jestem w ciemnej dupie.. Wyobraź sobie że przez kilka lat przychodziłam na Twój grób i gadałam z Tobą. Myślałam, że nie żyjesz.. Sam widziałeś, że chciałam się przez to zabić..-szepnęłam łagodnym, acz smutnym głosem i przymknęłam oczy. Spod mojej przymkniętej powieki wypłynęła samotna łza. -Tak cholernie chciałam dołączyć do Ciebie i do chłopaków.. Tęskniłam.. Nie dawałam sobie rady.. A tu nagle okazuje się, że żyjesz.. Wiesz jak cholernie się z tego cieszę.?-powiedziałam i spojrzałam na jego twarz splatając swoje palce z jego. Przeniósł na mnie swój wzrok i cmoknął mnie w czoło. Nagle objął mnie i przyciągnął do siebie mocno przytulając.
-Tak cholernie chciałbym to wszystko pamiętać, Jas..-szepnął, a ja poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Jego łzy.


Bałam się. Bałam się jak cholera. Przełknęłam głośno ślinę i wypuściłam powietrze z ust po czym zapukałam do drzwi niedużego, lecz przytulnego domku. Chwilę później otworzyły się, a przed moimi oczami pojawił się przystojny chłopak. Był o wiele wyższy ode mnie, a jego brązowe tęczówki spoczęły na mojej twarzy. Nie poznał mnie. Oparł się o framugę i założył ręce na piersi po czym uniósł jedną z brwi ku górze.
-Hej Liam..-szepnęłam zatapiając błękit swoich oczu w jego czekoladzie. Ni stąd ni zowąd jego twarz złagodniała. Stanął prosto przede mną opuszczając ręce wzdłuż swojego ciała i zaciskając usta w cienką linijkę. Trwaliśmy w ciszy, aż nagle jego usta się rozchyliły mówiąc nieme "Jas". Skinęłam słabo głową wciąż go obserwując.
-Tyle lat..-pokręcił głową z niedowierzaniem.
-Nie wierzę, że Ty żyjesz..-mruknęłam cichutko, a on zmieszał się odwracając wzrok. Zrobiło mu się głupio. Cholernie głupio.-Wiesz jak ja się czułam przez te lata.?! Chciałam się zabić, żeby tylko być z wami.!-krzyknęłam czując jak ciepły gniew uzupełnia mnie od stóp po czubek głowy. Byłam zła. Ale mimo wszystko cieszyłam się, że jednak stoi przede mną. Nie jako duch, lecz z krwi i kości. W końcu sapiąc głośno i patrząc na niego wrogo zamilkłam i rzuciłam się na jego szyję. Nie długo czekałam na reakcje, bo prawie od razu objął mnie w pasie mocno do siebie tuląc.
-Tak strasznie tęskniłam..-wyszlochałam do jego ucha, a on gładził moje plecy cmokając w czubek głowy.

-No i później dość długo dochodziłem do siebie.. Trudno było mi uwierzyć w to, że Ciebie już nie ma..-skrzywił się lekko, a ja uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło.
-Czyli wychodzi na to, że wszyscy myśleli że ja nie żyję, a ja że wy.?-chciałam się upewnić, a Liam bezradnie wzruszył ramionami.
-Najwyraźniej.-westchnął i wziął łyka kawy z kubka, który trzymał w dłoniach.
-A co z resztą.? Z Harrym, Louisem.? -zrobiłam pauzę.-Z Zaynem..?-odwróciłam wzrok przyciszając głos i zanurzyłam usta w gorącej herbacie.
-Harry nie mieszka już tutaj. Robi karierę solową we Francji. Lou mieszka ze mną, a teraz prawdopodobnie jest na terapii. Odkąd zniknęłaś z jego życia jest po prostu jak warzywko. Słyszy. Rozumie. Czuje. Ale nie daje znaku życia. Jestem jedyną osobą, z którą jako tako się porozumiewa.-westchnął.-Zayn.? Ożenił się z Perrie chociaż.. Nadal jej nie kocha.-prychnął. -Zupełnie nie rozumiem tego dupka.-splunął i wziął kolejnego łyka.-A ja..? Sama widzisz. Kawaler mieszkający z przyjacielem. Zajmuje się pisaniem piosenek dla kolejnego młodego gwiazdorka, który i tak nie pobędzie na szczycie dłużej niż 5 lat..-mruknął i zmarszczył lekko brwi. Nagle wpadłam na pewien pomysł.
-And we danced all night to the best song ever, We knew every line now I can't remember..-zaśpiewałam cichutko i spojrzałam wprost na Liama. Patrzył na mnie jak zaczarowany, lecz kiedy zamilkłam nie odezwał się słowem.
-Nie myśl, że znowu zacznę śpiewać, Jas. To już zakończony rozdział w moim życiu. Nie śpiewam nawet pod prysznicem.-oznajmił stanowczo, a ja jęknęłam cicho.
-Ale..
-Nie ma żadnego "ale". Nie i koniec. Nikt nie broni Ci rozpocząć kariery muzycznej, ale nie zmuszaj nas do powrotu. To nie ma sensu.-mruknął, a ja spuściłam wzrok na swoje stopy.
-Przepraszam.. Po prostu..-nie dane było mi dokończyć, ponieważ usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Już wiedziałam kto to był. Żołądek podskoczył mi do gardła, lecz wiedziałam co muszę zrobić. Wstałam z kanapy i skierowałam się do drzwi wyjściowych. Stałam przodem do pleców Louisa, ale nic nie wskazywało na to, aby miało się coś zmienić.
-Hej Liam.-zaczął radośnie Louis.-Dzisiaj rozmawialiśmy z Kateriną o zwierzętach. To dziwne. Kevin zniknął w tym samym dniu, w którym sąsiedzi kupili sobie kota. Co o tym sądzisz Liam.?-mówił z entuzjazmem, a zadając kończące pytanie odwrócił się przodem do mnie. Iskierki w jego oczach wesoło zatańczyły, a kąciki ust szatyna nieznacznie uniosły się ku górze.
-Hej Louis..-szepnęłam nieśmiało patrząc prosto na chłopaka i ukazując głęboki błękit swoich tęczówek. Rozchylił lekko usta w celu powiedzenia czegoś, lecz szybko się wycofał. Nie powiedział nic co zaczynało sprawiać, że lęk z każdą chwilą rósł. Moja dolna warga zaczęła drżeć, a Lou zrobił krok w moją stronę.
-Nie wierzę, że to naprawdę Ty..-wyszeptał w końcu nie odrywając ode mnie wzroku. Wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja chwyciłam ją bez zastanowienia. Przyciągnął mnie do siebie. Trwaliśmy w uścisku, aż w końcu przywarł ciepłymi wargami do moich delikatnych, malinowych ust. Odetchnęłam w myślach z ulgą. 3 już z głowy. Zostało jeszcze 2.

~~~~~~

Kochane czytelniczki.! Bardzo dziękuję wam za miłe słowa i za to, że jesteście ze mną. Dla mnie znaczy to naprawdę wiele. Dziękuję i mam nadzieję, że nie zawiedziecie się na mnie czytając kolejne rozdziały. Kiedy będziemy zbliżać się do końca historii podam link w pości do kolejnego bloga, na którym będę tworzyć nową historię,. Mam nadzieję, że spodoba wam się równie bardzo co ta. Na dzisiaj to tyle, baj. <3

3 komentarze:

  1. bosze jakie to piękne czytałam to i słuchałam moments aww... ♥ ;* prosze Cie dawaj dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. rewelacja Kicia!:* pisz dalej<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe <3 Pisz dalej proosze..

    OdpowiedzUsuń