środa, 11 września 2013

Rozdział dziewiętnasty [cz. 2]

~~~~~~~~

-Tak cholernie tęskniłem..-wyszeptał w moje usta opierając swoje czoło o moje. Nasze oddechy były przyspieszone, a ja nagle poczułam jakby ktoś zrzucił z moich pleców kilka ton. Przygryzłam swoją dolną wargę uśmiechając się przy tym.
-Ja też Lou..-mruknęłam, a on musnął czubek mojego nosa. Zachichotałam cicho i przymknęłam oczy. Nagle przypomniałam sobie, że nie jestem tutaj po to, aby pomiziać się z szatynem, lecz aby porozmawiać.-Louis.. Przepraszam.-szepnęłam cicho robiąc krok w tył i odsuwając się od chłopaka. Złapał mnie za dłonie i spojrzał w moje oczy.
-Zgłupiałaś.? Niby za co mnie przepraszasz.?-zapytał zdziwiony, a ja westchnęłam cichutko.
-Powinieneś wiedzieć.. To wszystko co się wydarzyło przez te kilka lat..-pokręciłam głową spuszczając wzrok.-Louis głupio mi..
-Kochanie, to nie Twoja wina..-powiedział łagodnym głosem przytulając mnie do siebie i cmokając w czubek głowy. Zaskoczyło mnie to jak postępował w stosunku do mnie. Myślałam, że mnie nienawidzi i nie odezwie się do mnie, a tu.. miła niespodzianka.

Kilka godzin później

Siedzieliśmy w trójkę i oglądaliśmy jakąś denną komedię. Louis płakał ze śmiechu mówiąc kolejne kwestie razem z bohaterami filmu. Oglądał go już setny raz, a mimo to nadal bawił go tak samo.. Spojrzałam na Liama, który był widocznie zaparzony w dal. Szturchnęłam go lekko w żebra, a on podskoczył tak mocno, że wylądował na ziemi. Wybuchłam śmiechem łapiąc się za brzuch. Otarłam łzy z policzków, które wypłynęły spod moich powiek i wzięłam kilka głębokich wdechów.
-Daddy i Pan Marchewka.. Nic się nie zmieniliście..-powiedziałam wesoło, a już po chwili tkwiłam w grupowym uścisku zwanym również "miśkiem". Kiedy w końcu udało mi się uwolnić usiadłam po turecku między chłopcami i oparłam głowę o ramię Liama.
-Cieszę się, że znowu was mam przy sobie..-szepnęłam cicho. Poczułam jak chłopak gładzi lekko moje ramię. Uniosłam wzrok na jego twarz. Uśmiechał się.
-Ja też się cieszę, Jas.-mruknął trochę zachrypniętym głosem. Podniosłam się powoli opierając dłonie na jego kolanie. Cmoknęłam go w policzek i wyszczerzyłam ząbki w szczerym uśmiechu.
-Ej.! Ja też chcę.!-jęknął niezadowolony Lou wykrzywiając usta w podkówkę i marszcząc lekko brwi. Zaśmiałam się pod nosem i zbliżyłam się do niego. Musnęłam lekko jego usta, a on odwzajemnił pocałunek.
-No... Tak lepiej.-poruszył zabawnie brwiami i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego i przymknęłam oczy. Było mi tak wspaniale.. Niestety. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Musiałam wracać do domu, do Nialla. Podniosłam się z kanapy, pożegnałam każdego z chłopców i popędziłam w swoją stronę.

Przekroczyłam próg domu. Zdziwiła mnie cisza panująca wkoło. Zdjęłam buty i odwiesiłam kurtkę po czym poszłam w głąb mieszkania.
-Jest tu kto.?-zawołałam rozglądając się za jakąśkolwiek żywą istotą. Weszłam do salonu i zobaczyłam jego. Skrzywiłam się lekko ukrywając odrazę jaką darzyłam tego człowieka. Spojrzał na mnie i wstał z kanapy.
-Gdzie mama ? Gdzie Niall ? -zapytałam niemiło zakładając ręce na piersi. Zmierzył mnie wzrokiem i podszedł do mnie kilka kroków.
-Nie ma ich.-odparł nie odrywając wzroku od mojej twarzy.
-Zdążyłam to zauważyć..-przewróciłam teatralnie oczami-A gdzie są..?-zadałam kolejne pytanie. Czy ten facet był debilem czy tylko udawał ? Nie odpowiedział, jednak złapał mnie za nadgarstki i popchnął na ścianę. Przysnął moje dłonie z całej siły po obu stronach mojego ciała na wysokości głowy. Zadał mi tym samym ból, więc syknęłam cicho.
-Puszczaj mnie.-warknęłam na niego, a on zaśmiał się szyderczo.
-Jesteś w moim domu, to ja tutaj ustalam zasady.-wysyczał przez zęby zbliżając się do mnie na niebezpieczną odległość. Zaczynałam się bać.
-Co ja Ci takiego zrobiłam ?-wyszeptałam nie rozumiejąc dlaczego traktuje mnie w taki sposób. Znowu uniknął odpowiedzi na pytanie. Puścił mnie i odsunął się odrobinę. Już myślałam, że to koniec tortur, kiedy nagle poczułam siarczysty cios na moim policzku. Złapałam się z twarz i krzyknęłam z bólu. Zamachnął się drugi raz, tym razem uderzył mnie mocniej. Następnie kopnął mnie w kostkę przez co upadłam na podłogę. Zaczęłam zwijać się z bólu, a on nadal kopał mnie w brzuch. Po moim obolałym policzku leciały strużki krwi wymieszane ze łzami, które dawały ukojenie gładząc pieczące miejsce. W końcu zostawił mnie i odszedł. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych, więc odetchnęłam z ulgą. Z jednej strony się ucieszyłam, że wyszedł, ale z drugiej.. nie mogłam podnieść się z podłogi. Resztkami sił starałam się doczołgać do kanapy. Był to dla mnie nie lada wyczyn, ale jednak mi się udało. Położyłam się na niej i mocno skuliłam starając się zasnąć. Nie chciałam czuć tego co teraz. Wszystko mnie bolało, a ja nadal nie wiedziałam jaki był powód tego co mi zrobił..

~~~~~

Biedna Jasmine. Chyba właśnie trafiła na faceta, który będzie męczył ją do końca swoich lub jej dni. Jak sądzicie ?

1 komentarz: